Loading...
Sunday, June 12, 2011

Nie należymy do Polski

Nie należymy do PolskiWP 2001-03-26 (16:12)

Za polonijnym Dziennikiem z Toronto przytaczamy obszerne fragmenty wywiadu "Sercem można być dwóch krajach", jaki z Elżbietą Rogacką, prezesem Kongresu Polonii Kanadyjskiej przeprowadził Marek Kusiba.


E.R.: Rząd polski musi zrozumieć, że obywatele kanadyjscy polskiego pochodzenia, mieszkający już na stałe w Kanadzie, są w zupełnie innej sytuacji od obywateli polskich, zamieszkałych w Polsce lub będących w Kanadzie tymczasowo. Myśmy ten kraj świadomie wybrali, nasze dzieci tu się już urodziły, nasi rodzice są często pochowani w tej ziemi, to już jest nasz kraj. To, że jesteśmy polskiego pochodzenia, że czujemy do Polski sentyment i popieramy kulturę i tradycję polską - to jest inna rzecz.

M.K.: Dzięki waszym wysiłkom i protestom, także Polonii amerykańskiej, ustawa została zablokowana w poprzedniej kadencji Sejmu. Może wrócić do komisji sejmowych dopiero w nowej kadencji i musi być dyskutowana od samego początku. Co KPK zamierza dalej robić w tej sprawie?

E.R.: Prowadzimy silny lobbying - w Polsce i w Kanadzie. Chcemy skorzystać z czasu, jaki zyskujemy, by wywierać presję na Sejm RP, żeby poprawki proponowane przez Senat były przyjęte.(...) W Kanadzie zwróciliśmy się o opinię do Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

M.K.: To chyba nowość w tradycji KPK?

E.R.: Zdecydowałam w końcu, że ta sprawa nie jest tylko pomiędzy Polonią i rządem polskim, ale jako obywatele kanadyjscy powinniśmy się także zwrócić do rządu naszego kraju - a jest nim rząd kanadyjski - o interpretację. Dyrektor wydziału Europy Centralnej w kanadyjskim Foreign Affairs, Serge Marcoux dał mi przykład rządu holenderskiego - gdy stamtąd przyjeżdża rodzina i rodzą się jej dzieci w Kanadzie, rząd holenderski nie wymaga, żeby te dzieci miały holenderskie paszporty.

M.K.: Czy rząd polski nie mógłby zrobić czegoś podobnego?

E.R.: Koliduje to z ich konstytucją, która mówi, że o obywatelstwie decyduje linia krwi. Zdaniem kanadyjskiego MSZ wygląda na to, że Polska jest jedynym krajem, który sięga po ludzi nie urodzonych w swoim kraju i nakazuje ludziom nie urodzonym w Polsce posiadać polskie paszporty.

M.K.: A dlaczego Polska sięga, jak Pani mówi, po Polaków urodzonych poza Polską?

E.R.: Jeden urzędnik państwowy powiedział: "musimy wiedzieć, ilu jest Polaków", ale w tym nie widać sensu.(...) Właściwie nie można zrozumieć, dlaczego i po co to oni robią. (...) Generalnie to chyba sami nie bardzo wiedzą, jakie są konsekwencje. Po spotkaniu w grudniu (u marszałka Płażyńskiego - red.) podsekretarz stanu Stachańczyknapisał do nas, że wyszły dyrektywy do konsulatów. W półtora miesiąca później, w rozmowie z Konsulem Generalnym w Toronto dowiedzieliśmy się, że nic nie wyszło z Warszawy. Myśmy na to dali panu konsulowiJackowi Junoszy-Kisielewskiemu kopię listu od ministra Stachańczyka, wysłaliśmy drugą kopię do Ambasady Polskiej w Ottawie. Okazało się, że w ogóle nie było dyrektyw z Warszawy w tej sprawie.

M.K.: Pani chodzi o to, jak się domyślam, żeby rząd polski traktował Polaków żyjących poza Polską jak ludzi wolnych...

E.R.: ...żeby uznali, że my, mieszkający tu na stałe, nie należymy do Polski, żeby nam dali wybór, a nie, żeby stale czegoś od nas żądali. (...)Poczucie wolności dla Kanadyjczyka, czy Amerykanina jest bardzo ważne.

M.K.: Myślę, że ta mityczna wolność jest kością niezgody. Pani, mieszkając tu od dziecka, czy ja i mnie podobni, mieszkający tu od kilkunastu lat, nasiąknęliśmy poczuciem, że jesteśmy ludźmi wolnymi..., a oni chcieliby nam tę naszą wolność trochę ograniczyć, powiedzieć - chwileczkę, to nie wy decydujecie o sobie, to my decydujemy o was i o tym, kim jesteście?

E.R.: Tak, niestety tak. (...) Jak już się przyzwyczaisz do tego, że wybrałeś ten kraj specjalnie po to, by czuć się w nim człowiekiem wolnym, to zmienia się z czasem twoje nastawienie do życia, zmienia się charakter człowieka. Oni chyba tego nie rozumieją. AmbasadorDobrowolski powiedział mi, (...) że nie ma z tego wyjścia. Ja mu na to odpowiedziałam, że jest bardzo proste wyjście: dajcie nam wybór.

M.K.: Pani jest Kanadyjką, choć polskiego pochodzenia, pani tu się wychowała, podobnie jak pani dzieci, które także czują się Kanadyjczykami.

E.R.: I tak powinno być, to jest naturalne i normalne. I powinni to rozumieć polscy urzędnicy...

M.K.: ...ale rząd polski próbuje nakazać pani dzieciom i moim także, czuć się Polakami, jechać do Polski na polskich paszportach i nie wiadomo, co dalej?

E.R.: Rząd polski mówi o nas: "Polacy mieszkający w Kanadzie". Ja zwróciłam grzecznie uwagę panu marszałkowi Płażyńskiemu, że my tu nie mówimy tak o sobie, my mówimy "Kanadyjczycy polskiego pochodzenia". I to jest podstawowa różnica. (...) Wielu działaczy polonijnych też tego nie rozumie.

M.K.: Paradoksalnie, Polska będąc teraz członkiem NATO i praktycznie członkiem demokracji zachodniej, chce od nas, abyśmy byli z powrotem "Polakami mieszkającymi w Kanadzie"...

E.R.: Do tego dochodzi podstawowa kwestia lojalności. Będąc Kanadyjczykami, naszą władzą jest rząd kanadyjski. Te osoby, które pracują w instytucjach rządowych na przykład, muszą być lojalne wobec Kanady. Podobnie jest z generacją powojenną, która wyjechała za młodych lat z Polski. Ale można być lojalnym obywatelem Kanady, a sercem być w dwóch krajach... (opr. pat)



Zobacz także


» Nie przestaniemy być Polakami
» Powszechny spis Polonusów?


Opinie - liczba opinii: 4
» Odp:Jestem całym sercem i rozsądkiem za tym,by nie zmuszać nikogo do bycia Polakiem, ale... 
» Odp:Jestem całym sercem i rozsądkiem za tym,by nie zmuszać nikogo do bycia Polakiem, ale... 
» kasa? 
» Jestem całym sercem i rozsądkiem za tym,by nie zmuszać nikogo do bycia Polakiem, ale... 


Wirtualna Polska nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

0 komentarze:

Post a Comment

You can use some HTML tags, such as <b>, <i>, <a> You can type in the link:
<a href="http://chessforallages.blogspot.com/2010/05/my-policy-on-comments.html"> My Policy on Comments</a> more info

 
Toggle Footer
TOP