Gazeta.pl : Kraj : Raporty : Łowcy skór:
" Łowcy skór - reportaż Tomasza Patory i Marcina Stelmasiaka z 23 stycznia 2002 r. W łódzkim pogotowiu od ponad dziesięciu lat trwał handel zwłokami zmarłych pacjentów. Kto sprzedawał? Niektórzy lekarze, sanitariusze, kierowcy karetek i dyspozytorzy. Kto kupował? Łódzkie zakłady pogrzebowe. Ciało zmarłego w pogotowiu nazywało się "skórą". Za jedną skórę płaciło się w styczniu 2002 r. 1200-1800 zł. Czy żeby zdobyć skórę, można zabić pacjenta? Dziennikarze znaleźli take poszlaki
Zapis czatu z autorami przerażających odkryć - 24 stycznia 2002 r.
Luty 2003: zarzuty w sprawie postawiono już sześciu osobom.
Czerwiec 2003: sanitariusz Andrzej N. przyznał się, że zabił dwóch chorych i usiłował zabić trzeciego dla pieniędzy z handlu "skórami".
Grudzień 2003: sanitariusz Karol B. przyznał się do zabicia pacjentki pavulonem. "
Home
»
»Unlabelled
» Gazeta.pl : Kraj : Raporty : Łowcy skór
To trzeba uwiecznic - bo inazczej ten tekst z czasem odejdzie do archiwum GazWyb, a to lektura obowiazkowa dla kazdego, kto bredzi o moralnej wyzszosci Polakow:
ReplyDelete"Kilka minut po podaniu pavulonu ustawał oddech, ciało wiotczało. Ale serce stawało dopiero po 15 minutach, a czasem później. Zdarzało się, że - aby uzyskać zgon - cała załoga wychodziła z karetki, np. na papierosa."
(...)
Podczas jednego z pierwszych przesłuchań Andrzej N. opisał prokuratorowi, jak umiera pacjent, któremu podał pavulon. To wiedza ekskluzywna, próżno jej szukać w podręcznikach medycyny, bo ratując pacjenta pavulonem, anestezjolog zapewnia mu sztuczny oddech.
Z wyjaśnień N.: Pojawiało się drżenie kończyn górnych i dolnych. Niepokój, próby poderwania się z noszy. Pacjenci próbowali krzyczeć (...) ten krzyk o pomoc był w praktyce wyciem.
Kilka minut po podaniu ustawał oddech, ciało wiotczało. Ale serce stawało dopiero po 15 minutach, a czasem znacznie później. Zdarzało się, że - aby uzyskać zgon - cała załoga wychodziła z karetki, np. na papierosa. Najczęściej takie przypadki miały miejsce, gdy dyżurował doktor Janusz K. "