Paszportowy Szantaż Władz RP: To jest cenzura polityczna: ""Torfowy, twoja ostatnia interwencja cenzorska ma tyle wspólnego z netykietą, spamem, trollami, delikatnymi uczuciami innych użytkowników forum WBiI etc., co inicjatywa RPO z troską o polskich pracownikow w UK. To jest cenzura polityczna, wycinasz wszystko, co jest niewygodne dla waadzy krajowej i zagraża dojeniu przez RP tej dojnej krowy, co to ma w UK pysk i żłób, który sama sobie napełnia, ale za to wymię w Polsce, w zasięgu ręki polskiej skarbówki. Tyle na tym zyskasz, że krowa zrobi jeden krok naprzód, a skarbówka zostanie z gołą ręką.
Ciekawa jest ta twoja paniczna reakcja na widok wątku założonego przez faceta pracującego w UK, który rzeczowo ocenił idiotyczny pomysł pakowania polskiego państwowego nosa do kieszeni Polakow w UK pod pretekstem opieki, której on i wszyscy inni, którzy sobie w UK radzą - nie potrzebują. Polacy m.in. również i po to tam pojechali do pracy, żeby od RP z jej opieką i urzędnikami mieć święty spokój. Rób tak dalej - jak będziecie swoją dojną krowę dalej denerwować takimi genialnymi pomysłami, to ci Polacy po prostu do Polski nie wrócą. Zostaną nową Polonią Zachodu oraz naszymi przyjaciółmi, zamiast pracować od rana do nocy na nową limuzynę nowego wicepremiera i wpłacać Polsce podatki bez korzystania z polskich świadczeń. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby zarobione w UK pieniądze Polacy wydawali w UK, zamiast je transferować do Polski i płacić tam podatek, nie otrzymując od was nic w zamian.
Wam się całkowicie błędnie w Polsce wydaje, że RP ma z definicji prawo zabrać komuś, kto mieszka i pracuje w innym kraju, jego ciężko zarobioną kasę, bo tak się jej podoba i w "przepysach" tak żeście sobie napisali. W praktyce, RP musi mocno popracować, żeby na jakąkolwiek kasę od pracujacych za granicą zasłużyć. A jak będziecie się zanadto nachalnie narzucać obywatelom pracującym za granicą, to nowa polska fala emigracyjna zaćmi swoimi rozmiarami wszystkie poprzednie, i zamiast do lekarza będziecie w końcu w Polsce z chorym dzieckiem chodzić do znachora.
Wlaśnie skonczyłem rozmawiać przez telefon z kumplem jeszcze z Uniwersytetu Warszawskiego, dziś pracującym od kilkunastu lat na poważnym stanowisku w HM Treasury. Nota bene facet nadal świetnie włada polskim, czyta fora GW w celach zawodowych, i natychmiast wiedział, o co mi chodzi. Źródłowo i przystępnie objaśniam ci więc, co się stało i skąd się wzięła ta wasza nagła troska o polsko-brytyjską krowę, która absolutnie musi mieć u swego boku polskiego weterynarza, bo niepolski jest niedobry. Otóż, chodzi tutaj o skok Warszawy na dane osobowe Polaków pracujących w UK. Sami nie jesteście w stanie tych danych ustalić z powodu bardaku administracyjnego, a bez nich nic nie możecie zrobić większości uchylających się od braterskiego uścisku polskiego fiskusa.
Okazuje się, że szefostwo HM Revenue & Customs niedawno odmówiło polskiemu MinFin skompilowania i udostępnienia Warszawie pełnej listy Polaków pracujących w UK, razem z identyfikującymi danymi osobowymi i chronionymi prawem brytyjskim osobistymi danymi podatkowymi. Jakoś nie pochwaliliście się tym w prasie krajowej, ciekawe czemu?
Odmówiono wam z trzech powodów:
1. Rzecz jest w zasadzie niewykonalna technicznie w granicach rozsądnych kosztów - HM R&C nie rejestruje obywatelstwa brytyjskich podatników; w UK placą podatki mieszkajacy tam ludzie z całego świata. Fiskusowi UK jest i zawsze było obojętne, czy brytyjski podatnik jest Szkotem, Polakiem, Szwajcarem czy Eskimosem, byle w terminie placił należny brytyjski podatek dochodowy, reszta to jego sprawa.
2. Rzecz jest niewykonalna prawnie. Brytyjskie (i unijne) prawo o ochronie danych osobowych zakazuje wykorzystywania danych osobowych do jakichkolwiek innych celow niż te, dla których je zebrano.
Polskie prawo zresztą też, tak samo, ale polska ustawa o ochronie danych osobowych ma celowo pozostawione luki w formie klauzuli typu - "oraz w każdym innym przypadku, kiedy państwu się tak spodoba", umożliwiające polskiej klasie urzędniczej olewanie ducha tego prawa bez technicznego naruszenia jego litery.
Dane podatkowe w zasobach informacyjnych HM R&C zostały zebrane dla celów administracji brytyjskiego podatku dochodowego, a nie dla wspomagania dojenia krowy przez Warszawę, i nie ma zmiłuj. Ponieważ aparat państwowy UK ma to do siebie, że poczuwa się do przestrzegania własnego prawa, a brytyjskie ustawodawstwo nie zawiera takich samych jak polskie tylnych drzwi, to nic dyskretnie nie dostaniecie pod stołem. W najlepszym wypadku możecie dostać oficjalnie z HM R&C "sanitised" wersję tego zbioru danych, który się wam śni po nocach. Wersję starannie wypraną z danych pozwalających zidentyfikować indywidualnych podatników, przeznaczoną do celow statystycznych. Będziecie mogli ustalić na tej podstawie, ile kasy nie dostajecie, ale nic więcej.
3. Nawet gdyby było technicznie możliwe aby taką, wymarzoną przez polską skarbówkę, centralną listę donosową polskich płatników brytyjskiego podatku dochodowego w UK zestawić, to i tak nic z tego nie będzie. A nic z tego nie będzie, bo nawet na odcinku współpracy miedzynarodowej organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, czyli dla celów 'law enforcement' , brytyjskie prawo o ochronie danych osobowych kategorycznie zakazuje procederu znanego jako "fishing expeditions".
"Fishing expedition" to udostępnianie dużych bloków danych, dotyczących setek, tysięcy, albo setek tysięcy osób, pod nieobecność konkretnego, ***udokumentowanego*** indywidualnego zarzutu, lub ***uzasadnionego*** podejrzenia, że konkretny, indywidualny podatnik brytyjski popełnił zagraniczne przestępstwo skarbowe. Według brytyjskiego prawa, nie udostępnia się całych zbiorów danych po to, żeby odbiorca sobie w tych danych grzebał i łowił ryby ('fishing') według własnego uznania, szukając czy mjest w tym zbniorze ktoś, komu można coś dopasować.
Urząd Skarbowy RP może zażądać i otrzymać od HM R&C informacje o brytyjskich dochodach i brytyjskich podatkach konkretnego obywatela polskiego Jana Kowalskiego, zidentyfikowanego w konkretny sposób (data i miejsce urodzenia, adres w UK, brytyjski numer rejestracji podatkowej, PESEL, nr paszportu), ale tylko o tyle, o ile jest US w stanie załączyć zadowalające dla HM R&C wyjaśnienia, na jakiej podstawie w Polsce podejrzewa się, że ten konkretny Jan Kowalski robi w konia polskiego fiskusa i konkretnie w jaki sposób.
Polska skarbówka nie może natomiast dostać od fiskusa UK ani danych podatkowych wszystkich brytyjskich podatników o nazwisku Kowalski, ani listy wszystkich obywateli polskich płacących podatki w UK. Musielibyście uzasadnić, że cała taka lista to są "tax evaders"; a tego nie możecie zrobić, bo nie macie ich indywidualnych danych osobowych. Nie możecie Brytyjczykom powiedzieć, że CO PRAWDA NIE WIECIE KTO, ANI GDZIE, ALE ZA TO NMA PEWNO WIECIE, ŻE NIE PŁACĄ polskich podatków. Dlatego chcecie te dane osobowe wydrzeć z UK jakimś sposobem polskich spryciarków.
Dane jako takie, to wy właściwie już macie u siebie, ale balagan w nich jest u was taki, że nie macie (na szczęście) pojęcia, kto kiedy jest w jakim kraju, czy mieszka stale w Polsce, czy za granicą, gdzie mieszka, gdzie pracuje, ile zarabia, jak go znaleźć etc. To świetnie, niezdrowo jest wiedzieć za dużo. Zresztą ochrona prywatności to jest standard europejskich stosunków państwo-obywatel, najwyższy czas się do niej przyzwyczaić. Ale wy jak zwykle wszystko wiecie lepiej, stąd ten desperacki skok na dane osobowe, pod pozorem opieki nad polskimi pracownikami prześladowanymi w UK (poprzedni skok na dane osobowe był pod pozorem nowych polskich przepisów paszportowych wprowadzonych od 1 stycznia 2003).
Zwłaszcza, że ciągle odsuwa się wam termin wejścia do strefy Schengen, po którym obiecujecie sobie, że będziecie wtedy tropić każdego Polaka w całej Unii, nadużywając w tym celu bazy danych SIS II i biura SIRENE w Warszawie jako super-systemu meldunkowego na całą Europę. A Bruksela będzie się pewnie temu przyglądać i oklaskiwać, hehehe...
Żadnej ogólnej listy obywateli polskich płacących podatki w UK urząd HM R&C zresztą sam nie posiada, bo nie gromadzi i nie przetwarza danych o obywatelstwie podatników. Taką listę trzeba by dopiero zrobić, nie łatwo i nie tanio. Żeby taką listę stworzyć, trzeba by dokonać dość skomplikowanego 'data matching' na dużą skalę między bazami danych Home Office a bazami danych HM Treasury, konkretnie pomiędzy departamentem Home Office do spraw Immigration & Nationality, a Her Majesty's Revenue and Customs. Tego nikt dla was nie zrobi, zwłaszcza po cichu, bo trzeba by po drodze poważnie naruszyć brytyjskie prawo o ochronie danych osobowych, oraz odnośną unijną dyrektywę. Zaś Rząd Jej Królewskiej Mości nie będzie specjalnie dla was szukał dziury w całym po to, żeby Warszawa była z niego zadowolona, ani nie bedzie ryzykował zejścia ok. ćwierć miliona polskich podatników, regularnie płacących podatki fiskusowi UK, do szarej strefy bezpodatkowej ekonomii gotówkowej. Zrozumiałeś, czy mam wyjaśnić jeszcze przystępniej? forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=44&w=36489137&a=36489137 forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=44&w=36489137&a=36489255 forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=44&w=26910281&a=26910281""
Pages
▼
Friday, April 28, 2006
• Bulbonizm at its worst!
Gazeta.pl : Forum : Wielka Brytania i Irlandia:
"Ludzie, co wy myślicie, iż państwo polskie podaruje wam niezapłacone podatki?Dziwię się waszym tłumaczeniom, że nie ma żadnego przepływu informacji.Naprawdę zachowujecie się, jakbyśmy byli w okresie najpóźniej Średniowiecza.Uważacie, iż ustawodawca nakłada nieograniczony obowiązek podatkowy (czyt.opodatkowanie również dochodów z zagranicy), aby tylko kolejną ustawęwprowadzić. Otóż moi drodzy, nie wiecie jak się bardzo mylicie. Są różne środki zaradcze na niepłacących. To co wy myślicie, że podatników pracujących w Polsce można tak dokładnie prześwietlić, a naszych Poalków, co pracują za granicą już nie? Otóż żyjemy w erze Information Technology, a po wejściu Polski do Unii zacieśniła się współpraca. To nie jest tak,że kiedyś tam sobie
Polska z UK podpisała umowę, ale nikt już o niej nie pamięta.Są ku temu powołane specjalne służby i one pracują nad egzekfowaniem umowy, bo jednak z definicji, podatki to pieniądze publiczne!!!To nie są twoje, czy moje pieniądze, to pieniądze nas wszystkich. Owszem możecie się nie zgadzać ze sprawiedliowścią wogóle w ich płaceniu, ale nie bądźcie naiwni, tłumacząc się, że urząd nie dowie się o waszych zarobkach (no, bo wy w końcu w innym świecie pracowaliście, gdzie nie ma łączności). Fiskus jest po to, aby kontrolować!!! Ktoś powie, a tyle czasu ta ustawa obowiazuje i nigdy nie słyszałem,żeby ludzie płacili i były jakieś problemy...No tak,ale kiedyś były diety za kazdy dzień pracy, a po wejściu POlski do UE jest tylko 30 diet.
Kiedyś były śmieszne podatki, teraz już fiskus się z wami nie będzie śmiał, jego macki sięgną baardzo daleko. Jak nie chcecie płacić podatku, to już lepiej jedźcie do USA, Australii itp. Moja siostra od 2004 pracowala w Anglii, w 2005 wezwali ją do wyjaśnien (US). Była już spowrotem w Polsce i co się dowiedziała. Otóż, sam Inland Revenue przesłał informacje o niej, a pamiętac trzeba,ze ona nawet nie starała się o zwrot podatku. No,ale akurat ona podatek zapłaciła.
Ludzie piszacy na tym forum, narzekajcie ile chcecie na niesprawiedliowsć podatkową, plujcie na US, ale nie wmawiajcie innym, podatnym na sugestię: po co płacisz, nie bądź frajer.
Wogóle, to to forum jest specyficzne, nikt nie chce niby płacić, ale jakoś jak się wejdzie na inne grupy dyskusyjne, to ludzie owszem psiocza, ale płacą.
To nie jest widzimisię płace, czy nie, to jest PRAWO POLSKIE!!A wiecie,ze ono nie zawsze się musi podobać. Ale w końcu wiele rzeczy się nie podoba.
Proszę tu nie pisać o tym,ze ja jestem z US, czy mi płacą, bo to z waszej strony śmieszne. To takie mydlenie oczu, a widać, ze jest to podszyte strachem.
Ludzie zastanówcie się dobrze, to nie powinno być tak nie płacę i już. Pzremyślcie za i przeciw tej decyzji!!A macie raptem na to 5 dni!"
"Ludzie, co wy myślicie, iż państwo polskie podaruje wam niezapłacone podatki?Dziwię się waszym tłumaczeniom, że nie ma żadnego przepływu informacji.Naprawdę zachowujecie się, jakbyśmy byli w okresie najpóźniej Średniowiecza.Uważacie, iż ustawodawca nakłada nieograniczony obowiązek podatkowy (czyt.opodatkowanie również dochodów z zagranicy), aby tylko kolejną ustawęwprowadzić. Otóż moi drodzy, nie wiecie jak się bardzo mylicie. Są różne środki zaradcze na niepłacących. To co wy myślicie, że podatników pracujących w Polsce można tak dokładnie prześwietlić, a naszych Poalków, co pracują za granicą już nie? Otóż żyjemy w erze Information Technology, a po wejściu Polski do Unii zacieśniła się współpraca. To nie jest tak,że kiedyś tam sobie
Polska z UK podpisała umowę, ale nikt już o niej nie pamięta.Są ku temu powołane specjalne służby i one pracują nad egzekfowaniem umowy, bo jednak z definicji, podatki to pieniądze publiczne!!!To nie są twoje, czy moje pieniądze, to pieniądze nas wszystkich. Owszem możecie się nie zgadzać ze sprawiedliowścią wogóle w ich płaceniu, ale nie bądźcie naiwni, tłumacząc się, że urząd nie dowie się o waszych zarobkach (no, bo wy w końcu w innym świecie pracowaliście, gdzie nie ma łączności). Fiskus jest po to, aby kontrolować!!! Ktoś powie, a tyle czasu ta ustawa obowiazuje i nigdy nie słyszałem,żeby ludzie płacili i były jakieś problemy...No tak,ale kiedyś były diety za kazdy dzień pracy, a po wejściu POlski do UE jest tylko 30 diet.
Kiedyś były śmieszne podatki, teraz już fiskus się z wami nie będzie śmiał, jego macki sięgną baardzo daleko. Jak nie chcecie płacić podatku, to już lepiej jedźcie do USA, Australii itp. Moja siostra od 2004 pracowala w Anglii, w 2005 wezwali ją do wyjaśnien (US). Była już spowrotem w Polsce i co się dowiedziała. Otóż, sam Inland Revenue przesłał informacje o niej, a pamiętac trzeba,ze ona nawet nie starała się o zwrot podatku. No,ale akurat ona podatek zapłaciła.
Ludzie piszacy na tym forum, narzekajcie ile chcecie na niesprawiedliowsć podatkową, plujcie na US, ale nie wmawiajcie innym, podatnym na sugestię: po co płacisz, nie bądź frajer.
Wogóle, to to forum jest specyficzne, nikt nie chce niby płacić, ale jakoś jak się wejdzie na inne grupy dyskusyjne, to ludzie owszem psiocza, ale płacą.
To nie jest widzimisię płace, czy nie, to jest PRAWO POLSKIE!!A wiecie,ze ono nie zawsze się musi podobać. Ale w końcu wiele rzeczy się nie podoba.
Proszę tu nie pisać o tym,ze ja jestem z US, czy mi płacą, bo to z waszej strony śmieszne. To takie mydlenie oczu, a widać, ze jest to podszyte strachem.
Ludzie zastanówcie się dobrze, to nie powinno być tak nie płacę i już. Pzremyślcie za i przeciw tej decyzji!!A macie raptem na to 5 dni!"
Pracujesz w Irlandii? A czy pamietasz o NIP-3?
Gazeta.pl : Forum : Wielka Brytania i Irlandia:
"A co w przypadku jezeli caly rok przepracowalismy wylacznie w Irlandii? Tylko wtedy mozemy nie zawracac sobie glowy polskim fiskusem, ale - uwaga - jezeli wczesniej poinformowalismy go o wyjezdzie. Inaczej rzecz biorac: po wyjezdzie z Polski mamy 30 dni na to, aby na formularzu NIP-3 zglosic polskiemu urzedowi skarbowemu, ze mamy irlandzki adres, no i musimy podac uzyskany tutaj PPSn (czyli odpowiednik naszego NIP-u).
Dzieki znajomosci naszego numeru PPS, polski urzad skarbowy bedzie mogl nas latwo zlokalizowac, i w przypadku gdy zmieni sie interpretacja przepisow podatkowych, sciagnac od nas podatkowy haracz, podobnie jak to teraz robi naszym kolezankom i kolegom pracujacym na terenie Irlandii Polnocnej.
A co w przypadku jezeli nie wyslalismy do polskiego urzedu skarbowego tego nieszczesnego druku NIP-3 z naszym irlandzkim adresem i numerem PPS? Wtedy polski fiskus, zgodnie z obowiazujacymi przepisami - nadal bedzie nas
traktowal jako platnikow podatku w Polsce, i w takiej sytuacji jestemy zobowiazani do zlozenia w Polsce rozliczenia rocznego, nawet jezeli przez caly rok nas w Polsce nie bylo i nie osiagnelismy w tym czasie zadnych
dochodow na terenie naszej Ojczyzny... Jezeli tego obowiazku nie dopelnimy, stajemy sie - jak to juz sie rzeklo - przestepcami podatkowymi... A za to sa grzywny, kary, konfiskaty... "
"A co w przypadku jezeli caly rok przepracowalismy wylacznie w Irlandii? Tylko wtedy mozemy nie zawracac sobie glowy polskim fiskusem, ale - uwaga - jezeli wczesniej poinformowalismy go o wyjezdzie. Inaczej rzecz biorac: po wyjezdzie z Polski mamy 30 dni na to, aby na formularzu NIP-3 zglosic polskiemu urzedowi skarbowemu, ze mamy irlandzki adres, no i musimy podac uzyskany tutaj PPSn (czyli odpowiednik naszego NIP-u).
Dzieki znajomosci naszego numeru PPS, polski urzad skarbowy bedzie mogl nas latwo zlokalizowac, i w przypadku gdy zmieni sie interpretacja przepisow podatkowych, sciagnac od nas podatkowy haracz, podobnie jak to teraz robi naszym kolezankom i kolegom pracujacym na terenie Irlandii Polnocnej.
A co w przypadku jezeli nie wyslalismy do polskiego urzedu skarbowego tego nieszczesnego druku NIP-3 z naszym irlandzkim adresem i numerem PPS? Wtedy polski fiskus, zgodnie z obowiazujacymi przepisami - nadal bedzie nas
traktowal jako platnikow podatku w Polsce, i w takiej sytuacji jestemy zobowiazani do zlozenia w Polsce rozliczenia rocznego, nawet jezeli przez caly rok nas w Polsce nie bylo i nie osiagnelismy w tym czasie zadnych
dochodow na terenie naszej Ojczyzny... Jezeli tego obowiazku nie dopelnimy, stajemy sie - jak to juz sie rzeklo - przestepcami podatkowymi... A za to sa grzywny, kary, konfiskaty... "
Tuesday, April 25, 2006
Down and Out in Poland and London
--
Will anything open Blair's eyes?:
(Filed: 25/04/2006)
When Sebastian Cresswell-Turner fell on hard times, he ended up in a Polish workers' doss-house. What he discovered about Britain's fastest-growing ethnic minority shocked him...
Was this the bottom, I wondered; or was there perhaps further to fall? Here I was, on cleaning duty in south London, scrubbing a communal lavatory as foul as any public convenience while migrant workers lolled around listening to east European house music and recovering from a drinking binge that had continued noisily until the early hours."
Will anything open Blair's eyes?:
(Filed: 25/04/2006)
When Sebastian Cresswell-Turner fell on hard times, he ended up in a Polish workers' doss-house. What he discovered about Britain's fastest-growing ethnic minority shocked him...
Was this the bottom, I wondered; or was there perhaps further to fall? Here I was, on cleaning duty in south London, scrubbing a communal lavatory as foul as any public convenience while migrant workers lolled around listening to east European house music and recovering from a drinking binge that had continued noisily until the early hours."
Sunday, April 23, 2006
Przestałem się przejmować atakami
Przestałem się przejmować atakami - Katarzyna Cegielska: "- Po pewnym okresie władze postkomunistyczne, które rządziły w Polsce, zaczęły widzieć w nas przeciwnika politycznego, bo zawsze popieraliśmy linię Kościoła katolickiego w Polsce, linię patriotyczną, historyczną Polski. A to się nie zgadzało z ich interesami. Zaczęli nas zwalczać, oskarżać, także konkretnie moją osobę. Posługiwali się mediami, np. 'Gazetą Wyborczą', 'Rzeczpospolitą', 'Życiem Warszawy'. Także tutaj, w Ameryce Łacińskiej, nie brakuje osób, które pomagają niszczyć nasze dobre imię w Polsce. Często niestety włączają się w to ambasadorowie czy konsulowie. Przyjeżdżając na placówki z Polski, odzwierciedlają kierunki działania władz."
Tuesday, April 18, 2006
Wałęsa zasługuje wyłącznie na konfiskatę mienia i banicję
Wirtualna Polonia: "Bez przerwy mamy świeże i podgrzewane tematy do zagryzania się. Tymczasem nasi autentyczni rywale Niemcy i Rosja, poprzez swoich superagentów, finalizują kontrakt stulecia, energetyczny pakt Ribbebtrop-Mołotow via Baltica. Zgoda buduje, również naszych sąsiadów. My wciąż wolimy ´igrzyska´, by dowalić komuś...Na końcu, może i faktycznie będziemy mieć rację, tylko możemy już nie mieć państwa i ta racja nikomu do niczego może nie być potrzebna. Oczywiście Wałęsa zasługuje wyłącznie na konfiskatę mienia i banicję. Tak najczęściej w Rzeczpospolitej karano zdrajców. A to przecież typowy renegat i oszust. Szkoda rozpisywać się na temat takiego chachmęta."
Do Lecha Walesy
Krystyna Ruchniewicz-Misiak - Australia.: "To nie ty, Lechu, stworzyles "Solidarnsc", to "S" stworzyla ciebie. A "S" stworzyli Ci, ktorzy dzialali w Wolnych Zwiazkach Zawodowych Wybrzeza, osoby, ktore byly i sa obdarzone najwyzszym szacunkiem: Anna Walentynowicz, Joanna Duda- Gwiazda, Andrzej Gwiazda, Krzysztof Wyszkowski, w pewnym sensie Bogdan Borusewicz, a pozniej Lech i Jaroslaw Kaczynscy, i tysiace bezimiennych dzialaczy Zwiazku, ktorych oszukales wchodzac w alianse z komunistami w Magdalence i przy okraglym stole, i tworzac nowe zwiazki zawodowe pod ukradziona "S" nazwa, bo bales sie, ze w 1989 r. odrodzi sie prawdziwa "S" i zazada rozliczen z komuna.
Nie bez powodu ciazy na tobie zarzut, ze byles agentem bezpieki BOLKIEM. Wystarczy dokonac przegladu nazwisk tych, ktorych upowazniles do dzialania na Zachodzie, po wprowadzeniu stanu wojenngo w Polsce, jak chocby Jerzy Milewski, TW "Franciszek" - uczyniles go szefem Biura "S" w Brukseli przez ktore szly ogromne pieniadze na tzw. dzialalnosc podziemna, i to pieniadze nie tylko hojnej emigracji ale i te miliony przyznane przez Kongres Stanow Zjednoczonych - nigdy sie z nich nie rozliczyl. To on likwidowal te Biura Informacyjne "S", ktore byly mu niewygodne i upowaznial do dzialania tych, ktorzy poszli z nim na pelna wspolprace - stworzyl tym sposobem siec agenturalna sobie podporzadkowana. Jeszcze do dzisiaj odczywamy tego skutki, kiedy jego agenci usiluja przejmowac inicjatywy przewodzenia. To z tego Biura zaopatrywana byla SB w sprzet objety systemem COCOM - zakazem eksportu wysokiej technologii do demoludow - wydanym przez USA. To z tego Biura szly pieniadze na dzialalnosc lewactwa w Polsce, a nie na dzialalnosc podziemnych struktur "S".
Wystarczy dokonac przegladu osob, ktore zgromadziles wokol siebie jako prezydent RP: Wachowski, Falandysz, ks. Cybula, i znowu Jerzy Milewski i inni, ktorzy teraz sa lustrowani przez IPN, aby wiedziec kim naprawde jestes. Nie jest dla nas tajemnica, ze usilnie blokowales sama idee lustracji. Wsrod nas jest wielu skazanych na wysokie wyroki przez sady stanu wojennego, jak chocby Ewa Kubasiewicz czy Miroslaw Krupinski, za to tylko, ze byli wierni swoim przekonaniom i to im nalezy sie pelna rehabilitacja bez ubiegania sie w IPN o status "pokrzywdzonego". I ty smiesz nas nazywac dezerterami, tchorzami i renegatami? Za to, ze domagamy sie przeprowadzenia w Polsce pelnej lustracji, razem z toba, bo nie wierzymy w kieresowe, wydane tobie Zaswiadczenie o "pokrzywdzeniu", i pelnej lustracji Polonii?
WSTYDZE SIE, ze glosowalam na ciebie w czasie I Krajowego Zjazdu "Solidarnosci". Czulam obrzydzenie kiedy ogladalm cie w slynnej hali Oliwii na 25-leciu "S" - to byl teatr jednego aktora - i to kiepskiego. A potem to prowadzenie, prawie za raczke, renegata Kwasniewskiego pod Pomnik Trzech Krzyzy w czasie oficjalnych uroczystosci w sytuacji, kiedy stoczniowcy stali za zamknieta brama, bo sie bales ich protestow. A potem dopusciles do likwidacji Stoczni - spelniles tyn samym wole Rakowskiego.
Twoja opinia o emigracji solidarnosciowej swiadczy o tobie i radze - nie przyjezdzaj do nas po latwy zarobek, bo ci sie odwdzieczymy za te epitety."
Nie bez powodu ciazy na tobie zarzut, ze byles agentem bezpieki BOLKIEM. Wystarczy dokonac przegladu nazwisk tych, ktorych upowazniles do dzialania na Zachodzie, po wprowadzeniu stanu wojenngo w Polsce, jak chocby Jerzy Milewski, TW "Franciszek" - uczyniles go szefem Biura "S" w Brukseli przez ktore szly ogromne pieniadze na tzw. dzialalnosc podziemna, i to pieniadze nie tylko hojnej emigracji ale i te miliony przyznane przez Kongres Stanow Zjednoczonych - nigdy sie z nich nie rozliczyl. To on likwidowal te Biura Informacyjne "S", ktore byly mu niewygodne i upowaznial do dzialania tych, ktorzy poszli z nim na pelna wspolprace - stworzyl tym sposobem siec agenturalna sobie podporzadkowana. Jeszcze do dzisiaj odczywamy tego skutki, kiedy jego agenci usiluja przejmowac inicjatywy przewodzenia. To z tego Biura zaopatrywana byla SB w sprzet objety systemem COCOM - zakazem eksportu wysokiej technologii do demoludow - wydanym przez USA. To z tego Biura szly pieniadze na dzialalnosc lewactwa w Polsce, a nie na dzialalnosc podziemnych struktur "S".
Wystarczy dokonac przegladu osob, ktore zgromadziles wokol siebie jako prezydent RP: Wachowski, Falandysz, ks. Cybula, i znowu Jerzy Milewski i inni, ktorzy teraz sa lustrowani przez IPN, aby wiedziec kim naprawde jestes. Nie jest dla nas tajemnica, ze usilnie blokowales sama idee lustracji. Wsrod nas jest wielu skazanych na wysokie wyroki przez sady stanu wojennego, jak chocby Ewa Kubasiewicz czy Miroslaw Krupinski, za to tylko, ze byli wierni swoim przekonaniom i to im nalezy sie pelna rehabilitacja bez ubiegania sie w IPN o status "pokrzywdzonego". I ty smiesz nas nazywac dezerterami, tchorzami i renegatami? Za to, ze domagamy sie przeprowadzenia w Polsce pelnej lustracji, razem z toba, bo nie wierzymy w kieresowe, wydane tobie Zaswiadczenie o "pokrzywdzeniu", i pelnej lustracji Polonii?
WSTYDZE SIE, ze glosowalam na ciebie w czasie I Krajowego Zjazdu "Solidarnosci". Czulam obrzydzenie kiedy ogladalm cie w slynnej hali Oliwii na 25-leciu "S" - to byl teatr jednego aktora - i to kiepskiego. A potem to prowadzenie, prawie za raczke, renegata Kwasniewskiego pod Pomnik Trzech Krzyzy w czasie oficjalnych uroczystosci w sytuacji, kiedy stoczniowcy stali za zamknieta brama, bo sie bales ich protestow. A potem dopusciles do likwidacji Stoczni - spelniles tyn samym wole Rakowskiego.
Twoja opinia o emigracji solidarnosciowej swiadczy o tobie i radze - nie przyjezdzaj do nas po latwy zarobek, bo ci sie odwdzieczymy za te epitety."
Miroslaw Krupinski odpowiadajac Lechowi Walesie
Wirtualna Polonia: "Odpowiadanie na belkot jest chyba najtrudniejszym rodzajem odpowiedzi jaka czlowiek moze podjac. Dlatego odpowiadanie na to co podpisal Lech Walesa (bo pisal to ktos inny, biegly w pisaniu a nie podpisany) nie sprawia mi ani przyjemnosci ani satysfakcji. Uwazam jednak ze odpowiedziec musze i to odpowiedziec niejako z urzedu w imieniu tych w wypowiedzi Pana oplutych.
Co sie ostatnio buduje drugiego w Bulbonii?
Autor: soup.nazi
Data: 18.04.06, 20:13
Pytam powaznie, bo nie jestem na biezaco. Kiedys taki jeden maly, wasaty meldowal, ze druga Japonie. Chyba chodzilo mu o japonie, tzn. kto szerzej jape otworzy zeby sie wiecej nachapac i nagardlowac. W polowie lat 90 byla mowa o drugiej Ameryce, pozniej okazalo sie, ze ktos zapomnial dodac, ze 'Lacinska' bylo implied i troche japonia wszystkim zrzedla, ale poderwano sie znowu do
budowy drugiej Irlandii. Towarzystwo jednak chyba pojelo jakos opacznie, bo pojechalo dobudowywac do tej pierwszej i plan spalil na panewce. Jak patrzylem ostatnio to budowano drugi Watykan, ale ten pierwszy sie ostatnio z lekka podqrvil z powodu Ojca Dyrektora Mohera, i nie wiadomo co dalej bedzie z tom budowom."
Data: 18.04.06, 20:13
Pytam powaznie, bo nie jestem na biezaco. Kiedys taki jeden maly, wasaty meldowal, ze druga Japonie. Chyba chodzilo mu o japonie, tzn. kto szerzej jape otworzy zeby sie wiecej nachapac i nagardlowac. W polowie lat 90 byla mowa o drugiej Ameryce, pozniej okazalo sie, ze ktos zapomnial dodac, ze 'Lacinska' bylo implied i troche japonia wszystkim zrzedla, ale poderwano sie znowu do
budowy drugiej Irlandii. Towarzystwo jednak chyba pojelo jakos opacznie, bo pojechalo dobudowywac do tej pierwszej i plan spalil na panewce. Jak patrzylem ostatnio to budowano drugi Watykan, ale ten pierwszy sie ostatnio z lekka podqrvil z powodu Ojca Dyrektora Mohera, i nie wiadomo co dalej bedzie z tom budowom."
Sunday, April 16, 2006
Syndrom Okraglego Stolu
POLAND-L Archives -- February 2004, week 1 (#66):
"Do rozmow Okraglego Stolu komunisci szykowali sie przynajmniej od roku 1986. Jeden z doradcow gen. Kiszczaka - Krzysztof Dubinski, wspominal:
koncesji dla firm w sferze bezpieczenstwa publicznego, a 31 stycznia 1989 r., a wiec jeszcze przed rozpoczeciem obrad przy Okraglym Stole, Sejm uchwalil kolejna ustawe o komercjalizacji przedsiebiorstw panstwowych, co dalo podstawe do zniesienia ograniczen w organizowaniu spolek i firm prywatnych. Jednoczesnie zalegalizowano swobodny handel dewizami, z czego natychmiast skorzystali partyjni i esbeccy czynownicy. Wszystko to stanowilo element wyciszania sprzeciwu partyjnego betonu wobec przyprowadzanego eksperymentu. Wystarczyly trzy lata, aby przystosowac sie do planowanych zmian.
Kluczem do sukcesu bylo jednak odpowiednie dobranie partnerow sposrod ludzi opozycji, z ktorymi mozna bedzie stopniowo dzielic sie wladza.
Trudno bylo do konca przewidziec rozwoj wypadkow, dlatego wyselekcjonowani
do rozmow ludzie musieli tym bardziej dawac gwarancje, ze dotrzymaja
ustalonych regul i postanowien. Naiwnoscia byloby sadzic, iz komunisci
zadowoliliby sie werbalna lub pisemna deklaracja przedstawicieli Narodu,
ktorzy niesieni na fali spolecznych oczekiwan, mogliby za rok lub dwa
zlamac tak ciezko wypracowane porozumienie, przywolujac chociazby znana
negocjacyjna zasade rebus sic stantibus (zmiennych okolicznosci). W
obliczu wielkiej niewiadomej, wobec nieustannie zmieniajacych sie
okolicznosci, Kiszczak musial miec pewnosc co do zachowan osob
przewidzianych do rozmow. Gwarancje taka dawali dawni badz aktualni tajni
wspolpracownicy SB. Na tym etapie niekonieczne stawaly sie nowe
pozyskania. Teren od dawna bowiem zostal rozeznany. Jak wynika z raportow
przesylanych do Moskwy juz w grudniu 1981 r., przez rezydenta KGB w
Warszawie - Wadima Pawlowa, SB posiadala tajnych wspolpracownikow "na
wszystkich szczeblach ´Solidarnosci´". Z akt opublikowanych przez bylego
glownego archiwiste KGB - Wasilija Mitrochina, dowiadujemy sie rowniez,
ze "dla Kiszczaka i SB Walesa nie stanowil problemu". Juz w trakcie jego
internowania bezpieka mitygowala przywodce "Solidarnosci", "przypominajac
mu, ze pobieral pieniadze i dostarczal informacji". Wowczas gen. Kiszczak
przekazal takze KGB, ze "Walese skonfrontowano z jednym z jego bylych
oficerow prowadzacych SB i rozmowa zostala nagrana". Jesliby to przyjac za
prawde, to SB faktycznie mialo w czym wybierac, posiadajac grozne asy w
rekawie. Potrzebne jednak byly zabezpieczenia, w formie nadzoru,
najwiekszego autorytetu moralnego w Polsce, czyli Kosciola, ktore w
zamierzeniu wladz uwierzytelnic mialy szczerosc i trwalosc porozumien.
Tutaj Sluzba Bezpieczenstwa dysponowala podobnie szerokim polem manewru. W
cytowanych aktach Mitrochina znajduje sie notatka z 1981 r., w ktorej
Kiszczak wyjasnial Andropowowi: "Kosciol katolicki nie stanowi obecnie
zagrozenia dla PZPR. Milewski wlozyl ´wiele wysilku´ w agenturalna
penetracje Kosciola i SB jest obecnie dobrze poinformowana o nastrojach
panujacych wewnatrz i o zamiarach Kosciola. Na siedemdziesieciu biskupow
dobre kontakty utrzymujemy z piecdziesiecioma. Daje to nam mozliwosc
wywierania wplywu na polityke Kosciola katolickiego i zapobiegania
niepozadanym dzialaniom". Wyjasnic nalezy, iz przez zwrot "dobre kontakty"
nie nalezy automatycznie rozumiec pozyskania do wspolpracy koscielnego
hierarchy. Niemniej, jak widac, mozliwosci byly spore. Jesli nie udalo sie
pozyskac jako tajnego wspolpracownika upatrzonego kandydata, to
umieszczano wokol niego ludzi tajnie powiazanych z SB. Trudno
przypuszczac, iz w momencie realnego zagrozenia, a do takich nalezal
eksperyment pod tytulem Okragly Stol, wladze bezpieczenstwa zrezygnuja z
metod wycwiczonych do perfekcji i sprawdzonych przez dziesiatki lat.
/.../"
"Dyskusja z udzialem Bronislawa Geremka i Janusza Reykowskiego 'Okragly stol' - mebel stulecia"
POLAND-L Archives -- April 2002, week 3 (#107): "Oj, tych rozbiorow bylo o wiele wiecej. Wlasciwie co 50 lat ktos oglasza kolejny IV rozbior. Pozwole sobie na wyliczenie:
"Do rozmow Okraglego Stolu komunisci szykowali sie przynajmniej od roku 1986. Jeden z doradcow gen. Kiszczaka - Krzysztof Dubinski, wspominal:
'W 1986 roku golym okiem bylo widac, ze wszystko sie sypie. Kiszczak zamknalWedlug zachowanej notatki MSW, juz od 1987 r. nastapilo przenikanie partyjnej kadry kierowniczej zakladow panstwowych do spolek z zagranicznym kapitalem. Mozliwosci takie stwarzalo oficjalne zarzadzenie prezesa NBP z 17 czerwca 1987 r. oraz ustawa z 23 pazdziernika tegoz roku. Byly to pierwsze kroki na drodze do uwlaszczenia nomenklatury. 23 grudnia 1988 r. uchwalono ustawe o dzialalnosci gospodarczej, umozliwiajaca uzyskiwanie
w Magdalence na kilka dni Pozoge, Cioska i Urbana i kazal im opracowac rzetelny raport o sytuacji w kraju i o sposobach wyjscia z kryzysu'.
koncesji dla firm w sferze bezpieczenstwa publicznego, a 31 stycznia 1989 r., a wiec jeszcze przed rozpoczeciem obrad przy Okraglym Stole, Sejm uchwalil kolejna ustawe o komercjalizacji przedsiebiorstw panstwowych, co dalo podstawe do zniesienia ograniczen w organizowaniu spolek i firm prywatnych. Jednoczesnie zalegalizowano swobodny handel dewizami, z czego natychmiast skorzystali partyjni i esbeccy czynownicy. Wszystko to stanowilo element wyciszania sprzeciwu partyjnego betonu wobec przyprowadzanego eksperymentu. Wystarczyly trzy lata, aby przystosowac sie do planowanych zmian.
Kluczem do sukcesu bylo jednak odpowiednie dobranie partnerow sposrod ludzi opozycji, z ktorymi mozna bedzie stopniowo dzielic sie wladza.
Trudno bylo do konca przewidziec rozwoj wypadkow, dlatego wyselekcjonowani
do rozmow ludzie musieli tym bardziej dawac gwarancje, ze dotrzymaja
ustalonych regul i postanowien. Naiwnoscia byloby sadzic, iz komunisci
zadowoliliby sie werbalna lub pisemna deklaracja przedstawicieli Narodu,
ktorzy niesieni na fali spolecznych oczekiwan, mogliby za rok lub dwa
zlamac tak ciezko wypracowane porozumienie, przywolujac chociazby znana
negocjacyjna zasade rebus sic stantibus (zmiennych okolicznosci). W
obliczu wielkiej niewiadomej, wobec nieustannie zmieniajacych sie
okolicznosci, Kiszczak musial miec pewnosc co do zachowan osob
przewidzianych do rozmow. Gwarancje taka dawali dawni badz aktualni tajni
wspolpracownicy SB. Na tym etapie niekonieczne stawaly sie nowe
pozyskania. Teren od dawna bowiem zostal rozeznany. Jak wynika z raportow
przesylanych do Moskwy juz w grudniu 1981 r., przez rezydenta KGB w
Warszawie - Wadima Pawlowa, SB posiadala tajnych wspolpracownikow "na
wszystkich szczeblach ´Solidarnosci´". Z akt opublikowanych przez bylego
glownego archiwiste KGB - Wasilija Mitrochina, dowiadujemy sie rowniez,
ze "dla Kiszczaka i SB Walesa nie stanowil problemu". Juz w trakcie jego
internowania bezpieka mitygowala przywodce "Solidarnosci", "przypominajac
mu, ze pobieral pieniadze i dostarczal informacji". Wowczas gen. Kiszczak
przekazal takze KGB, ze "Walese skonfrontowano z jednym z jego bylych
oficerow prowadzacych SB i rozmowa zostala nagrana". Jesliby to przyjac za
prawde, to SB faktycznie mialo w czym wybierac, posiadajac grozne asy w
rekawie. Potrzebne jednak byly zabezpieczenia, w formie nadzoru,
najwiekszego autorytetu moralnego w Polsce, czyli Kosciola, ktore w
zamierzeniu wladz uwierzytelnic mialy szczerosc i trwalosc porozumien.
Tutaj Sluzba Bezpieczenstwa dysponowala podobnie szerokim polem manewru. W
cytowanych aktach Mitrochina znajduje sie notatka z 1981 r., w ktorej
Kiszczak wyjasnial Andropowowi: "Kosciol katolicki nie stanowi obecnie
zagrozenia dla PZPR. Milewski wlozyl ´wiele wysilku´ w agenturalna
penetracje Kosciola i SB jest obecnie dobrze poinformowana o nastrojach
panujacych wewnatrz i o zamiarach Kosciola. Na siedemdziesieciu biskupow
dobre kontakty utrzymujemy z piecdziesiecioma. Daje to nam mozliwosc
wywierania wplywu na polityke Kosciola katolickiego i zapobiegania
niepozadanym dzialaniom". Wyjasnic nalezy, iz przez zwrot "dobre kontakty"
nie nalezy automatycznie rozumiec pozyskania do wspolpracy koscielnego
hierarchy. Niemniej, jak widac, mozliwosci byly spore. Jesli nie udalo sie
pozyskac jako tajnego wspolpracownika upatrzonego kandydata, to
umieszczano wokol niego ludzi tajnie powiazanych z SB. Trudno
przypuszczac, iz w momencie realnego zagrozenia, a do takich nalezal
eksperyment pod tytulem Okragly Stol, wladze bezpieczenstwa zrezygnuja z
metod wycwiczonych do perfekcji i sprawdzonych przez dziesiatki lat.
/.../"
"Dyskusja z udzialem Bronislawa Geremka i Janusza Reykowskiego 'Okragly stol' - mebel stulecia"
POLAND-L Archives -- April 2002, week 3 (#107): "Oj, tych rozbiorow bylo o wiele wiecej. Wlasciwie co 50 lat ktos oglasza kolejny IV rozbior. Pozwole sobie na wyliczenie:
- Rozbiory I-III to sobie pomine, bo kazdy je zna
- Rozbior IV a kongres wiedenski
- Rozbior IV b plan Curzona
- Rozbior IV c pakt Ribbentrop - Molotow
- Rozbior IV d Jalta
- Rozbior IV e Magdalenka i gruba kreska"
Rzeczniepospolita
Obecna nazwa Republiki Magdaleńskiej trąci myszką i powinna być MSZ (Moim Skromnym Zdaniem) upiększona.
I Rzeczniepospolita:
"To był prawdziwie polski weekend; zaczął się i zakończył triumfem tradycyjnych wartości: wygraną Rafała Blechacza w konkursie chopinowskim, a potem Lecha Kaczyńskiego w konkursie prezydenckim. Różnica taka, że Blechacza wybrali muzycy, a Kaczyńskiego rolnicy. I natychmiast ogłoszono w Polsce żałobę narodową. Jedni mówią, że to po III RP, inni, że po PO. Wypowiedzi publicystów przypominają ponure wystąpienie generała Jaruzelskiego ogłaszającego stan wojenny. Portale internetowe zaroiły się wypowiedziami w stylu: 'Rzeczpospolita Obojga Kaczorów z twarzą Rydzyka i Leppera to za dużo jak dla mnie...'. W kraju wrze. Od czasów przygód Hansa Klossa telewizja nie była tak fascynującym medium. 'Trwa sPiSianie Polski' - mówi 'platformer' Rokita. Dla innych 'sPiSianie' Polski jest sPiSywaniem III RP na straty i tworzeniem 'IV Rzeczpospolitej'. Pawłowi Śpiewakowi, twórcy hasła, dedykuję nową nazwę: I Rzeczniepospolita."
I Rzeczniepospolita:
"To był prawdziwie polski weekend; zaczął się i zakończył triumfem tradycyjnych wartości: wygraną Rafała Blechacza w konkursie chopinowskim, a potem Lecha Kaczyńskiego w konkursie prezydenckim. Różnica taka, że Blechacza wybrali muzycy, a Kaczyńskiego rolnicy. I natychmiast ogłoszono w Polsce żałobę narodową. Jedni mówią, że to po III RP, inni, że po PO. Wypowiedzi publicystów przypominają ponure wystąpienie generała Jaruzelskiego ogłaszającego stan wojenny. Portale internetowe zaroiły się wypowiedziami w stylu: 'Rzeczpospolita Obojga Kaczorów z twarzą Rydzyka i Leppera to za dużo jak dla mnie...'. W kraju wrze. Od czasów przygód Hansa Klossa telewizja nie była tak fascynującym medium. 'Trwa sPiSianie Polski' - mówi 'platformer' Rokita. Dla innych 'sPiSianie' Polski jest sPiSywaniem III RP na straty i tworzeniem 'IV Rzeczpospolitej'. Pawłowi Śpiewakowi, twórcy hasła, dedykuję nową nazwę: I Rzeczniepospolita."
those two thieves that managed to steal Walesa
The Polish Round Table, Ten Years Later.: "it was pointed out that only Kaczynski and Mazowiecki participated in each and every meeting in Magdalenka. So now, ladies and gentlemen, you have a genuine insider in front of you. Lech Kaczynski played a very important role, that's in relation to the 'insider' idea, in the talks with the ZSL (United Peasant Party) and SD (Democratic Party), which after the June 1989 elections, resulted in the reversal of the existing alliances and, ultimately, in creating Tadeusz Mazowiecki's government. He was a vice-chairman of Solidarity in the period of 1989-91, and then, he was a Minister of State in the cabinet of President Lech Walesa. Lech Kaczynski, together with his brother, Jaroslaw, merited this rather biting joke in certain circles in Warsaw. They were called 'those two thieves that managed to steal Walesa,' because in some period of time, they were really close collaborators of him. "
Tuesday, April 11, 2006
List otwarty USOPAL do Prezydenta RP
Kancelaria Prezesa Rady Ministrow:
"Gość: , 82.177.111.66
2006/02/28 10:43:51
A to znowu odzywa sie kryminalista Kobylanski i jego sympatycy. I za co ludzie popieraja kanalie? Pewnie xza kilka srebrnikow. Ale IPN czeka i ekstradycja tez. Ja paczek do wiezienia Kobylanskiemu jednak nie bede wysylal.
Iwona Grzechnik a.k.a. Witek Laskowski"
"Gość: , 82.177.111.66
2006/02/28 10:43:51
A to znowu odzywa sie kryminalista Kobylanski i jego sympatycy. I za co ludzie popieraja kanalie? Pewnie xza kilka srebrnikow. Ale IPN czeka i ekstradycja tez. Ja paczek do wiezienia Kobylanskiemu jednak nie bede wysylal.
Iwona Grzechnik a.k.a. Witek Laskowski"
inetnum: 82.177.111.64 - 82.177.111.127
netname: KPRM-NET
descr: Kancelaria Prezesa Rady Ministrow
descr: Warszawa
country: PL
admin-c: IG346-RIPE
tech-c: IG346-RIPE
status: ASSIGNED PA
mnt-by: TELENERGO-MNT
source: RIPE # Filtered
person: Iwona Grzechnik
address: Exatel S.A.
address: ul. Perkuna 47
address: 04-164 Warszawa
address: POLAND
phone: +48 (22) 340 6095
phone: +48 801 10 44 27
początek końca układu władzy przepitego w Magdalence)
I na koniec jeszcze jedno. Nieoficjalnie i cicho mówi się, że szansa młodych ma być budowana kosztem starszej części społeczeństwa. Wiąże się z takimi pomysłami niebezpieczeństwo, które należy brać bardzo poważnie brać pod uwagę. W 2002 roku radykałowie otrzymali w wyborach przeszło 30 procent. W tej chwili ich notowania są nieco mniejsze. Ale jeżeli w Polsce dojdzie do sytuacji, w której połączą swoje siły, nie w jakiejśNa scenie politycznej ma pozostać Platforma Obywatelska, Prawo i Sprawiedliwość oraz postkomuniści z SLD.
rewolucji, nie w wystąpieniach ulicznych, w wielkich strajkach, tylko przy urnie wyborczej, całkowicie wykluczeni z częściowo wykluczonymi, dwie wielkie grupy społeczeństwa, to będziemy mieli rządy Samoobrony, być może LPR-u (to też formacja radykalna) i rozwścieczonych swoim losem postkomunistów. Ci ostatni znajdują się dzisiaj w znanej sytuacji, ale nawet jeżeli uda nam się ich zdelegalizować - liczę na Trybunał Konstytucyjny – to ze sceny politycznej nie zejdą. Przecież delegalizacja to nic innego jak wyrejestrowanie.
Potem będą mogli się założyć kolejną partię. Delegalizacja byłby jedynie mocnym aktem potępienia moralnego. Podkreślam raz jeszcze: istnieje niebezpieczeństwo dobycia władzy w Polsce przez radykałów. Wszystkim, którzy zalecają heroiczną drogę walki o przemiany gospodarcze w Polsce, radziłbym wziąć to pod uwagę.
opracowanie tekstu: Piotr Kosiewski, Fundacja im. Stefana Batorego
Jarosław Kaczyński wyraził się jasno: można i trzeba wyeliminować z życia politycznego w Polsce tych, którzy nie mieli nic wspólnego z okrągłym stołem.
Stąd ciągłe ataki na LPR i na Samoobronę. Stąd straszenie przyspieszonymi wyborami.
Stąd przyjęcie retoryki narodowej przez Kaczyńskiego i przedstawianie PiS jako partii radykalnej.
Kaczyńskiemu chodzi o to, aby nie dopuścić do uruchomienia procesu, w którym przy urnie wyborczej w Polsce mogłyby się spotkać i połączyć w jedną, polską, radykalną siłę polityczną dwie wielkie grupy społeczeństwa: całkowicie wykluczeni z życia publicznego z częściowo wykluczonymi.
Bo takie spokanie i połączenie sił byłoby początkiem końca mutantów pookrągłostołowych (PO, PiS, SLD i inne).
To byłby początek końca układu władzy przyklepanego i przepitego w Magdalence.
Jan Pyszko w Radiu POLONIA 2000 Chicago 6.01.2006 r.
Jan Pyszko w Radiu POLONIA 2000 Chicago 6.01.2006 r.: "Jedna ze znanych rozgłośni radiowych w Polsce w celu rozbicia polsko-polonijnej Organizacji Narodu Polskiego-Ligi Polskiej „ochrzciła” mnie przed dwoma laty na tak zw. „demokratycznego Żyda” i wyrządziła celowo wielką krzywdę naszej organizacji i politycznie aktywnym Rodakom w kraju i na emigracji. W grudniu ubiegłego roku ta sama stacja radiowa promowała obecnego prezydenta RP na „twardego” Polaka i „twardego” Katolika. Takie i podobne praktyki fałszowania prawdy otwierały i otwierają drzwi do najwyższych stanowisk państwowych osobom nie zawsze właściwym, również agenturalnym i Polakom obcym."
'polactwo'
www.Rzeczpospolita.pl:
"Rada w karkołomny sposób wywodzi, że u Finkelsteina 'przedsiębiorstwo Holokaust' nie jest obelgą, ale w Radiu Maryja - tak. Rozumiem, że gdyby na przykład Konstanty Gebert użył mojego słowa 'polactwo', to Rada przywoła go do porządku (czy rzeczywiście?). Ale idąc tą drogą, do oceny etyki dziennikarza nie wystarcza zajrzeć do tekstu, trzeba jeszcze zajrzeć mu - jak to niegdyś ujął profesor Aszkenazy - zupełnie gdzie indziej."
"Rada w karkołomny sposób wywodzi, że u Finkelsteina 'przedsiębiorstwo Holokaust' nie jest obelgą, ale w Radiu Maryja - tak. Rozumiem, że gdyby na przykład Konstanty Gebert użył mojego słowa 'polactwo', to Rada przywoła go do porządku (czy rzeczywiście?). Ale idąc tą drogą, do oceny etyki dziennikarza nie wystarcza zajrzeć do tekstu, trzeba jeszcze zajrzeć mu - jak to niegdyś ujął profesor Aszkenazy - zupełnie gdzie indziej."
Monday, April 10, 2006
SalonNiezaleznych.org :: Zobacz temat - Zmiany w moderowaniu Forum
"Ponawiam apel:
każdy uczestnik dyskusji swoim własnym moderatorem!
Wierzę, że uda sie nam kontynuować dyskusje na tematy, które mogą zainteresować liczne grono osób. Osoby, które chciałyby popularyzować swoje własne tematy, które raczej nie są o ogólnym zainteresowaniu, zachęcam gorąco do zakładania swoich prywatnych blogów. Możemy na stałe założyć stronę z linkami i tam byłoby również miejsce na linki do takich blogów, itp. "
Cenzura, autocenzura i hipokryzja
"to nie ja wkomponowałem tego aniołka w stroniczkę kaplicy"
_______
każdy uczestnik dyskusji swoim własnym moderatorem!
Wierzę, że uda sie nam kontynuować dyskusje na tematy, które mogą zainteresować liczne grono osób. Osoby, które chciałyby popularyzować swoje własne tematy, które raczej nie są o ogólnym zainteresowaniu, zachęcam gorąco do zakładania swoich prywatnych blogów. Możemy na stałe założyć stronę z linkami i tam byłoby również miejsce na linki do takich blogów, itp. "
Cenzura w historiografii PRL:
"Autocenzura weszła nam głęboko w krew i w nawyk. Dziś niezmiernie trudno o prawdziwą niezależność intelektualną i badawczą. Myślę, że najwymowniejszy jest fakt, iż nie świętujemy likwidacji cenzury instytucjonalej. Jej zniknięcie nie było przełomem ani wyzwoleniem. Dziś o niesławnej pamięci nieboszczce już mało kto pamięta. Jak w całym życiu narodu, tak i w naukach humanistycznych pozostałości starego systemu trzymają się mocno - tkwią w ludziach."
Cenzura, autocenzura i hipokryzja
a heretical thought—that is, a thought diverging from the principles of Ingsoc—should be literally unthinkable, at least so far as thought is dependent on words. Its vocabulary was so constructed as to give exact and often very subtle expression to every meaning that a Party member could properly wish to express, while excluding all other meanings and also the possibility of arriving at them by indirect methods. This
was done partly by the invention of new words, but chiefly by eliminating undesirable words and by stripping such words as remained of unorthodox meanings, and so far as possible of all secondary meanings whatever. To give a single example. The word free still existed in Newspeak, but it could only be used in such statements as ‘This dog is free from lice’ or ‘This field is free from weeds’. It could not be used in its old sense of ‘ politically free’ or ‘intellectually free’ since political and intellectual freedom no longer existed even as concepts, and were therefore of necessity nameless.
when the Times referred to one of the orators of the Party as a doubleplusgood duckspeaker it was paying a warm and valued compliment.
"to nie ja wkomponowałem tego aniołka w stroniczkę kaplicy"
_______
Racjonalista - Kaczoryzacja demokracji - felieton antysatyryczny
Racjonalista - Kaczoryzacja demokracji - felieton antysatyryczny:
"Tak narodziła się autocenzura i jej kolejny klon - katocenzura - niedościgłe, odwieczne marzenie zwolenników totalnej cenzury doskonałej. Dopiero kato i autocenzura (a najlepiej dwa w jednym) spowodowały to, czego nie mogła dokonać ani carska, ani komusza cenzura instytucjonalna - zamiast walić po łapach, kreślić teksty czerwonym flamastrem, słać do więzień czy na zsyłki... one cicho i bez rozgłosu opanowały mózgi - centra dowodzenia i zawiadywania wszelkimi emocjami, ruchami i odruchami! Od tej chwili możemy mówić o pośmiertnym zwycięstwie i totalnej kontroli niby upadłej cenzury nad wszelką nieskrępowaną (nie ręką, gardłem czy językiem!) a właśnie do tej pory niedostępną dla cenzury myślą, a co za tym idzie - nad jej emanacją: artykulacją werbalną, wyrażaną autoparaliżowanymi teraz, podległymi zainfekowanym mózgom organami mowy i ruchu. Obserwowane, pandemiczne wręcz nosicielstwo wirusa tyle wieków przechytrzanej, zwalczanej na wszelkie sposoby, znienawidzonej choroby okazało się być tak długo poszukiwanym przez zamordystów "kamieniem filozoficznym" - panaceum na zdławienie w zarodku wewnętrznych, wolnościowych postaw ludzi prostych, na skuteczną pacyfikację odwiecznego wroga władzy o nieczystych rękach i niecnych zamiarach.
Zaindukowany zwykłym kunktatorstwem, kompleksami osobistymi, pychą, próżnością czy też strachem o posady paraliż elit intelektualnych, ludzi pióra, koryfeuszy wolnego słowa, narodowych wieszczów i proroków, niosących przez lata buzujący niegdyś mocnym płomieniem kaganek niezależnej myśli uczynił z nich dziś ich własną, nędzną parodię, rzucającą jedynie cień na wielkość ich wczorajszej chwały. Z zatrzaśniętym na mózgach kagańcem autocenzury, chwiejąc się na niepewnych nogach niosą w kagankach przez media i estrady buzującą jasnym płomieniem, śmierdzącą kupę, jaką w przedśmiertnych konwulsjach nawaliła im do kaganka zdychająca cenzura..."
"Tak narodziła się autocenzura i jej kolejny klon - katocenzura - niedościgłe, odwieczne marzenie zwolenników totalnej cenzury doskonałej. Dopiero kato i autocenzura (a najlepiej dwa w jednym) spowodowały to, czego nie mogła dokonać ani carska, ani komusza cenzura instytucjonalna - zamiast walić po łapach, kreślić teksty czerwonym flamastrem, słać do więzień czy na zsyłki... one cicho i bez rozgłosu opanowały mózgi - centra dowodzenia i zawiadywania wszelkimi emocjami, ruchami i odruchami! Od tej chwili możemy mówić o pośmiertnym zwycięstwie i totalnej kontroli niby upadłej cenzury nad wszelką nieskrępowaną (nie ręką, gardłem czy językiem!) a właśnie do tej pory niedostępną dla cenzury myślą, a co za tym idzie - nad jej emanacją: artykulacją werbalną, wyrażaną autoparaliżowanymi teraz, podległymi zainfekowanym mózgom organami mowy i ruchu. Obserwowane, pandemiczne wręcz nosicielstwo wirusa tyle wieków przechytrzanej, zwalczanej na wszelkie sposoby, znienawidzonej choroby okazało się być tak długo poszukiwanym przez zamordystów "kamieniem filozoficznym" - panaceum na zdławienie w zarodku wewnętrznych, wolnościowych postaw ludzi prostych, na skuteczną pacyfikację odwiecznego wroga władzy o nieczystych rękach i niecnych zamiarach.
Zaindukowany zwykłym kunktatorstwem, kompleksami osobistymi, pychą, próżnością czy też strachem o posady paraliż elit intelektualnych, ludzi pióra, koryfeuszy wolnego słowa, narodowych wieszczów i proroków, niosących przez lata buzujący niegdyś mocnym płomieniem kaganek niezależnej myśli uczynił z nich dziś ich własną, nędzną parodię, rzucającą jedynie cień na wielkość ich wczorajszej chwały. Z zatrzaśniętym na mózgach kagańcem autocenzury, chwiejąc się na niepewnych nogach niosą w kagankach przez media i estrady buzującą jasnym płomieniem, śmierdzącą kupę, jaką w przedśmiertnych konwulsjach nawaliła im do kaganka zdychająca cenzura..."
Sunday, April 9, 2006
Saturday, April 8, 2006
relikt systemu radzieckiego
RMF FM :: Radio Muzyka Fakty: "Hanna Gronkiewicz-Waltz: To nie jest kwestia rządu. Chcę wyraźnie powiedzieć, jako prawnik i administratywista, że nie ma interesu prawnego tutaj Skarb Państwa. Natomiast w rolę strony – co zresztą jest reliktem systemu radzieckiego – może wkroczyć prokurator. Zgodnie z prawem tak jest. A tak nie powinno być - w innych krajach postkomunistycznych ten przepis dawno nie obowiązuje, że prokurator może być w roli strony. Skarb jest takim samym właścicielem jak każdy inny i nie ma jakichś specjalnych praw, bo tak było w socjalizmie."
Friday, April 7, 2006
Expatpol - portal polonii w-wskiej - Czerwone światło dla reformy imigracyjnej
Expatpol - portal polonii - Czerwone światło dla reformy imigracyjnej:
"Kompromisowy plan reformy amerykańskich przepisów imigracyjnych nie uzyskał w Senacie wystarczającej liczby głosów podczas próbnego głosowania przeprowadzonego w piątek 7 kwietnia. Zwolennikom planu zabrakło 22 głosów z 60 potrzebnych, aby w liczącym 100 członków Senacie, pokonać formalne przeszkody i zapewnić powodzenie projektowi.
Zatwierdzony przez czołowych republikanów w Senacie kompromis zakładał, że nielegalni imigranci, którzy przebywają w Ameryce dłużej niż pięć lat (ok. 7 mln osób), uzyskaliby legalny status. Jeśli udowodnią, że mają stałą pracę, zapłacą zaległe podatki, grzywnę i nauczą się angielskiego, mogli by uzyskać obywatelstwo USA.
Druga grupa - ci, którzy przebywają w USA krócej niż pięć lat, ale dłużej niż dwa (ok. 3 mln osób) - musiała by na krótko, być może tylko na kilka tygodni, wrócić do swojego kraju. I tam złożyć dokumenty w amerykańskiej placówce. Niemal automatycznie zostałby im przyznany status legalnych "tymczasowych pracowników", a po sześciu latach mogliby rozpocząć starania o obywatelstwo USA.
Trzecia grupa - ci, którzy do USA przedostali się w ciągu ostatnich dwóch lat (1-1,5 mln) - musiałaby wyjechać z USA (lub zostać deportowana). W swoich krajach mogliby złożyć aplikacje o imigrację do USA i uzyskanie statusu "tymczasowego pracownika", ale nie byliby uprzywilejowani.
Nazajutrz po tym, jak przywódcy obu partii w Senacie doszli do porozumienia w sprawie planu reformy, szanse uchwalenia jej upadły głównie z powodu zarzutów,że projekt nagradza amnestią obcokrajowców,którzy przedostali się do Stanów Zjednoczonych nielegalnie. Przedstawiciele obu partii obarczają się wzajemnie winą za fiasko projektu ustawy. Zdaniem ekspertów istnieją niewielkie szanse na uchwalenie reformy w bieżącym roku, głównie ze względu na listopadowe wybory do Kongresu.Dzisiaj, w piątek 7 kwietnia, rozpoczyna się dwutygodniowa przerwa w obradach.Nie wiadomo czy po powrocie z ferii wiosennych Senat wznowi debatę nad reformą imigracyjną."
"Kompromisowy plan reformy amerykańskich przepisów imigracyjnych nie uzyskał w Senacie wystarczającej liczby głosów podczas próbnego głosowania przeprowadzonego w piątek 7 kwietnia. Zwolennikom planu zabrakło 22 głosów z 60 potrzebnych, aby w liczącym 100 członków Senacie, pokonać formalne przeszkody i zapewnić powodzenie projektowi.
Zatwierdzony przez czołowych republikanów w Senacie kompromis zakładał, że nielegalni imigranci, którzy przebywają w Ameryce dłużej niż pięć lat (ok. 7 mln osób), uzyskaliby legalny status. Jeśli udowodnią, że mają stałą pracę, zapłacą zaległe podatki, grzywnę i nauczą się angielskiego, mogli by uzyskać obywatelstwo USA.
Druga grupa - ci, którzy przebywają w USA krócej niż pięć lat, ale dłużej niż dwa (ok. 3 mln osób) - musiała by na krótko, być może tylko na kilka tygodni, wrócić do swojego kraju. I tam złożyć dokumenty w amerykańskiej placówce. Niemal automatycznie zostałby im przyznany status legalnych "tymczasowych pracowników", a po sześciu latach mogliby rozpocząć starania o obywatelstwo USA.
Trzecia grupa - ci, którzy do USA przedostali się w ciągu ostatnich dwóch lat (1-1,5 mln) - musiałaby wyjechać z USA (lub zostać deportowana). W swoich krajach mogliby złożyć aplikacje o imigrację do USA i uzyskanie statusu "tymczasowego pracownika", ale nie byliby uprzywilejowani.
Nazajutrz po tym, jak przywódcy obu partii w Senacie doszli do porozumienia w sprawie planu reformy, szanse uchwalenia jej upadły głównie z powodu zarzutów,że projekt nagradza amnestią obcokrajowców,którzy przedostali się do Stanów Zjednoczonych nielegalnie. Przedstawiciele obu partii obarczają się wzajemnie winą za fiasko projektu ustawy. Zdaniem ekspertów istnieją niewielkie szanse na uchwalenie reformy w bieżącym roku, głównie ze względu na listopadowe wybory do Kongresu.Dzisiaj, w piątek 7 kwietnia, rozpoczyna się dwutygodniowa przerwa w obradach.Nie wiadomo czy po powrocie z ferii wiosennych Senat wznowi debatę nad reformą imigracyjną."
Wojciech Jozwiak. Tajemniczy Slowianie
Wojciech Jozwiak. Tajemniczy Slowianie
Kusi następująca hipoteza: Bałtowie (a wśród nich językowi przodkowie Słowian) są ta częścią Indoeuropejczyków Satem, którzy żyli nie na Stepie, lecz w Lasach. Ci Stepowi poszli dalej na południe i zasiedlili Iran, Azję Środkową i Indie. Ci Leśni pozostali na miejscu (co najwyżej z pewnych terenów wypierając Finów, starszą warstwę ludności). Ich zasiedziałość zgadzałaby się z ich językowym konserwatyzmem - bo przecież języki słowiańskie, w tym polski, a jeszcze bardziej litewski (i łotewski) strukturalnie przypominają inne indoeuropejskie - indyjskie, grecki, irańskie, germańskie - ale z ich etapu rozwojowego sprzed dwóch tysięcy lat. W słowiańskich i w bałtyjskich istnieje np. pełna odmiana przez przypadki, którą wszędzie poza tym zanikła, i to właśnie tysiąc kilkaset lat temu. Języki bałtyjskie zachowały nawet archaiczne końcówki rzeczownika -s, -us, -is, -as, które tak rzucają się w oczy choćby w łacinie i w starej grece.
Południowa peryferia Bałtów, ta z której w końcu wyodrębnią się Słowianie, była bardziej od reszty bałtyjskiej dziedziny wystawiona na wpływy zewnętrzne. Sąsiadowali z nią irańscy Sarmaci (a wcześniej Scytowie), których świat sięgał aż po góry Uralu, Ałtaju i Pamiru, po granice Rzymu i imperiów perskich. Dzięki podobnemu językowi mieli on dostęp do dominujących w Iranie nauk Zaratusztry.
W 300-nych latach ne. Południe Bałtyjskie dostało nowych sąsiadów, mianowicie Gotów, którzy przywędrowali tu szlakiem wzdłuż Bugu i Bohu (obie rzeki noszą do dziś podobną starogermańską nazwę). Na ziemiach obecnej Ukrainy Goci sprzymierzyli się z tubylcami Sarmatami/Alanami, a ich wspólną społeczność archeologowie zidentyfikowali jako Kulturę Czerniachowską. (Nazwaną tak od nazwy miejscowości koło Kijowa.) Stopiliby się w jeden naród, który istniałby może do dziś... ale Historia chciała inaczej. Era Irańczyków na stepie gwałtownie się kończyła. Z gór Syberii wyroił się nowy lud, który miał zdominować Stepy na następne półtora tysiąclecia - Ałtajczycy. Ze wschodu szła ich pierwsza fala - Hunowie, a trwoga przed nimi kazała Gotom, Alanom i naszym krajanom Wandalom uciekać na ziemie Rzymu.
Kusi następująca hipoteza: Bałtowie (a wśród nich językowi przodkowie Słowian) są ta częścią Indoeuropejczyków Satem, którzy żyli nie na Stepie, lecz w Lasach. Ci Stepowi poszli dalej na południe i zasiedlili Iran, Azję Środkową i Indie. Ci Leśni pozostali na miejscu (co najwyżej z pewnych terenów wypierając Finów, starszą warstwę ludności). Ich zasiedziałość zgadzałaby się z ich językowym konserwatyzmem - bo przecież języki słowiańskie, w tym polski, a jeszcze bardziej litewski (i łotewski) strukturalnie przypominają inne indoeuropejskie - indyjskie, grecki, irańskie, germańskie - ale z ich etapu rozwojowego sprzed dwóch tysięcy lat. W słowiańskich i w bałtyjskich istnieje np. pełna odmiana przez przypadki, którą wszędzie poza tym zanikła, i to właśnie tysiąc kilkaset lat temu. Języki bałtyjskie zachowały nawet archaiczne końcówki rzeczownika -s, -us, -is, -as, które tak rzucają się w oczy choćby w łacinie i w starej grece.
Południowa peryferia Bałtów, ta z której w końcu wyodrębnią się Słowianie, była bardziej od reszty bałtyjskiej dziedziny wystawiona na wpływy zewnętrzne. Sąsiadowali z nią irańscy Sarmaci (a wcześniej Scytowie), których świat sięgał aż po góry Uralu, Ałtaju i Pamiru, po granice Rzymu i imperiów perskich. Dzięki podobnemu językowi mieli on dostęp do dominujących w Iranie nauk Zaratusztry.
W 300-nych latach ne. Południe Bałtyjskie dostało nowych sąsiadów, mianowicie Gotów, którzy przywędrowali tu szlakiem wzdłuż Bugu i Bohu (obie rzeki noszą do dziś podobną starogermańską nazwę). Na ziemiach obecnej Ukrainy Goci sprzymierzyli się z tubylcami Sarmatami/Alanami, a ich wspólną społeczność archeologowie zidentyfikowali jako Kulturę Czerniachowską. (Nazwaną tak od nazwy miejscowości koło Kijowa.) Stopiliby się w jeden naród, który istniałby może do dziś... ale Historia chciała inaczej. Era Irańczyków na stepie gwałtownie się kończyła. Z gór Syberii wyroił się nowy lud, który miał zdominować Stepy na następne półtora tysiąclecia - Ałtajczycy. Ze wschodu szła ich pierwsza fala - Hunowie, a trwoga przed nimi kazała Gotom, Alanom i naszym krajanom Wandalom uciekać na ziemie Rzymu.
Thursday, April 6, 2006
DHL: Cultural tips
DHL: Cultural tips: "When a Pole flicks his finger against his neck, he is inviting you to join him for a drink of vodka."
Nasza kultura narodowa
Ryszard Kapuściński - www.kapuscinski.hg.pl:
"Nasza kultura narodowa przez dwa ostatnie wieki, które wogóle decydowały o obecnym stanie kultury w Europie, rozwijała się w niezmiernie trudnych warunkach. Nigdy nie była to kultura zamożna, zasobna w dobra materialne. A jednak jako naród pozbawiony państwa przetrwaliśmy właśnie dzięki własnej, polskiej kulturze, silnej duchem, osadzonej mocno w chrześcijańskiej tradycji europejskiej. Nie mieliśmy państwa narodowego, ale mieliśmy język polski, żywą pamięć, poczucie wspólnoty narodowej, wiarę.
Tak, w owych czasach, w epoce poprzedzającej globalizację, było to jeszcze możliwe. Dziś jednak ubóstwo ma niszczący wpływ na kulturę, pozbawiając ją żywotnych sił, znaczenia, prestiżu.
Wystarczy zobaczyć kraje słabe, gdzie państwo nie funkcjonuje, a życie gospodarcze zamarło. W takich krajach kultura faktycznie przestała istnieć. Inteligencja wyjechała, szkoły opustoszały, zamknięto księgarnie."
"Nasza kultura narodowa przez dwa ostatnie wieki, które wogóle decydowały o obecnym stanie kultury w Europie, rozwijała się w niezmiernie trudnych warunkach. Nigdy nie była to kultura zamożna, zasobna w dobra materialne. A jednak jako naród pozbawiony państwa przetrwaliśmy właśnie dzięki własnej, polskiej kulturze, silnej duchem, osadzonej mocno w chrześcijańskiej tradycji europejskiej. Nie mieliśmy państwa narodowego, ale mieliśmy język polski, żywą pamięć, poczucie wspólnoty narodowej, wiarę.
Tak, w owych czasach, w epoce poprzedzającej globalizację, było to jeszcze możliwe. Dziś jednak ubóstwo ma niszczący wpływ na kulturę, pozbawiając ją żywotnych sił, znaczenia, prestiżu.
Wystarczy zobaczyć kraje słabe, gdzie państwo nie funkcjonuje, a życie gospodarcze zamarło. W takich krajach kultura faktycznie przestała istnieć. Inteligencja wyjechała, szkoły opustoszały, zamknięto księgarnie."
Emigracja 2006 - Tygodnik Polityka
Emigracja 2006 - Tygodnik Polityka: "Gdy znajdzie się teraz w Polsce i siada z Polakami do dyskusji, zawsze prowadzą one podobnym szlakiem. Nie może znieść polskiej małostkowości, rozmów, które prowadzą wyłącznie do tego, by udowodnić, że ma się rację. A już szczyt irytacji, opowiada, wywołuje u niego typowy polski popis: „Nieważne, że nie mam pojęcia o czym mówię, ważne, żeby wyszło, że to ja mam rację”.
W trakcie wizyt w kraju nieprzyjemne odczucia mają nawet fizyczny wymiar. Pojawia się coś w rodzaju klaustrofobii: ktoś, kto całe lata marzył, by wreszcie zobaczyć własne miasto Białystok, po kilku dniach brał taksówkę do Warszawy. Ktoś inny, pod pretekstem pilnej pracy, chował się przed polską rodziną i obdzwaniał z komórki wszystkich bliższych i dalszych znajomych z Manhattanu."
W trakcie wizyt w kraju nieprzyjemne odczucia mają nawet fizyczny wymiar. Pojawia się coś w rodzaju klaustrofobii: ktoś, kto całe lata marzył, by wreszcie zobaczyć własne miasto Białystok, po kilku dniach brał taksówkę do Warszawy. Ktoś inny, pod pretekstem pilnej pracy, chował się przed polską rodziną i obdzwaniał z komórki wszystkich bliższych i dalszych znajomych z Manhattanu."
znacznie pogorszył się obraz własny Polaków
Czy Polacy są antysemitami?:
"- Czy niska samoocena Polaków jest zjawiskiem trwałym, czy też jest jeszcze szansa na odwrócenie tej tendencji?
- W pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych odnotowano bardzo silnie deklarowaną przez osoby młode chęć opuszczenia kraju na stałe i pracy za granicą. W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych to się zmieniło. W tej chwili zdecydowanie mniejsza część młodych ludzi mówi, że chciałaby wyjechać z Polski na stałe, natomiast wielu z nich myśli o wyjeździe do pracy ze wskazaniem na powrót do kraju. 13 grudnia był nieprawdopodobnym upokorzeniem części naszych elit, można więc powiedzieć, że reakcją na to była ucieczka, rezygnacja z odpowiedzialności za wspólnotę narodową tu i teraz. To się zmieniło. Młodzi, którzy deklarują dziś, że chcą wyjechać i nie wracać, należą do zdecydowanej mniejszości. Można więc powiedzieć, że tendencja jest dobra. W ostatnim sondażu CBOS-u na pytanie, czy jesteśmy dumni z bycia Polakami, osiemdziesiąt, dziewięćdziesiąt procent respondentów odpowiedziało 'tak'. Być może wychodzenie z dołka zaniżonej samooceny już trwa. Jeśli nie przeszkodzą w nim pełne kompleksów"
"- Czy niska samoocena Polaków jest zjawiskiem trwałym, czy też jest jeszcze szansa na odwrócenie tej tendencji?
- W pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych odnotowano bardzo silnie deklarowaną przez osoby młode chęć opuszczenia kraju na stałe i pracy za granicą. W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych to się zmieniło. W tej chwili zdecydowanie mniejsza część młodych ludzi mówi, że chciałaby wyjechać z Polski na stałe, natomiast wielu z nich myśli o wyjeździe do pracy ze wskazaniem na powrót do kraju. 13 grudnia był nieprawdopodobnym upokorzeniem części naszych elit, można więc powiedzieć, że reakcją na to była ucieczka, rezygnacja z odpowiedzialności za wspólnotę narodową tu i teraz. To się zmieniło. Młodzi, którzy deklarują dziś, że chcą wyjechać i nie wracać, należą do zdecydowanej mniejszości. Można więc powiedzieć, że tendencja jest dobra. W ostatnim sondażu CBOS-u na pytanie, czy jesteśmy dumni z bycia Polakami, osiemdziesiąt, dziewięćdziesiąt procent respondentów odpowiedziało 'tak'. Być może wychodzenie z dołka zaniżonej samooceny już trwa. Jeśli nie przeszkodzą w nim pełne kompleksów"
PRAWĄ STRONĄ - ZDUŃSKOWOLSKI KWARTALNIK PRAWICOWY - KWIECIEŃ 2005
PRAWĄ STRONĄ - ZDUŃSKOWOLSKI KWARTALNIK PRAWICOWY - KWIECIEŃ 2005:
"Według prof. Staniszkis budowa kapitalizmu politycznego w Polsce rozpoczęła się już w połowie lat 80, kiedy to komunistyczni działacze młodzieżowi, młodzi ekonomiści partyjni i wybijający się oficerowie służb specjalnych byli wysyłani przez władze partyjne na Zachód, by na tamtejszych uczelniach przygotowywać się do rządzenia krajem po podzieleniu się władzą z opozycją ( co już wtedy było planowane ). To wówczas za granicą uczyli się: Oleksy, Rosatti, Kołodko, Olechowski, Balcerowicz i Jaskiernia. Pierwsza faza budowy kapitalizmu politycznego trwała od połowy lat 80 do 1989 roku. W okresie tym przesuwano kapitał z sektora państwowego do rąk prywatnych, korzystając m.in. z podwójnego statusu dyrektorów firm państwowych będących jednocześnie szefami spółek doczepionych do państwowego przedsiębiorstwa. Prywatyzowano też majątek organizacji politycznych i społecznych. W ostatniej fazie tego etapu ( 1987-1989 ) władze przygotowywały instytucje tzw. "miękkiego finansowania", jak banki obsługujące wybraną grupę klientów, fundacje czy słynny już FOZZ. Instytucje te miały ułatwić firmom nomenklaturowym przetrwanie polityki stabilizacyjnej lat 1989-1991. W latach 1990-1992 uprzywilejowane warunki funkcjonowania polegały przede wszystkim na indywidualnych kontaktach w aparacie państwa, pozwalających np. na dostęp do licencjonowanej grupy eksporterów z uprzywilejowanym kursem wymiany czy dostęp do niżej oprocentowanych kredytów dewizowych. Trzecia faza budowy kapitalizmu politycznego ( 1993-1996 ) to walka o wyłączny dostęp do instytucji obniżających koszty transakcyjne i ryzyko działalności ( gwarancje eksportowe i kredytowe ) oraz przekazywanie zadań państwa agendom komercyjnym, które w słabo kontrolowany sposób rozdysponowują pieniądze publiczne. Wg. prof. Staniszkis w 1997 roku rozpoczęła się czwarta faza charakteryzująca się walką o kontrolę nad strumieniami kapitału, szczególnie tego, który powstaje po reformie systemu ubezpieczeń. Wszystkie te patologie powodują wg. Staniszkis, że w kraju nie może ukształtować się nowa klasa średnia, ale powstała tzw. "klasa transferowa", inaczej ludzie nie rozumiejący i nie respektujący zasad etyki publicznej, bądź stawiający wyżej swój prywatny interes. Wzbogacający się nie inwencją techniczną i podnoszeniem wydajności, ale przy pomocy spekulacji i akcesu do środków decyzyjnych. Ludzie ci niszczą po drodze państwo i zmniejszają szansę udanej transformacji Polski.
Prof. Staniszkis bardzo krytycznie ocenia też działający w kraju obcy kapitał. Twierdzi, że nie tworzy on łańcuchowej reakcji rozwoju naszej gospodarki i nowych technologii, nie jest też nastawiony na eksport, ale w dużym stopniu kreuje deficyt obrotów bieżących poprzez import kooperacyjny. W ten sposób kapitał zagraniczny utrzymuje miejsca pracy w swoich krajach, w Polsce natomiast tworzy dla siebie rynek zbytu, sprowadzając konieczne komponenty ze swoich macierzystych krajów. Przyjęty w Polsce model inwestycji zewnętrznych to głównie montowanie wyrobów z części i podzespołów sprowadzanych z Zachodu, z krajów macierzystych inwestorów. Na ten import nakłada się dodatkowo niepotrzebny import towarów konsumpcyjnych, które wypierają produkcję krajową. Jadwiga Staniszkis trafnie zauważa, że kapitał zagraniczny w Polsce z reguły wprowadza do nas produkcję wyrobów w ostatniej fazie "życia technologicznego", czyli wyrobów, których się już nie udoskonala, nie przeznacza na eksport, tylko na rynek krajowy."
"Według prof. Staniszkis budowa kapitalizmu politycznego w Polsce rozpoczęła się już w połowie lat 80, kiedy to komunistyczni działacze młodzieżowi, młodzi ekonomiści partyjni i wybijający się oficerowie służb specjalnych byli wysyłani przez władze partyjne na Zachód, by na tamtejszych uczelniach przygotowywać się do rządzenia krajem po podzieleniu się władzą z opozycją ( co już wtedy było planowane ). To wówczas za granicą uczyli się: Oleksy, Rosatti, Kołodko, Olechowski, Balcerowicz i Jaskiernia. Pierwsza faza budowy kapitalizmu politycznego trwała od połowy lat 80 do 1989 roku. W okresie tym przesuwano kapitał z sektora państwowego do rąk prywatnych, korzystając m.in. z podwójnego statusu dyrektorów firm państwowych będących jednocześnie szefami spółek doczepionych do państwowego przedsiębiorstwa. Prywatyzowano też majątek organizacji politycznych i społecznych. W ostatniej fazie tego etapu ( 1987-1989 ) władze przygotowywały instytucje tzw. "miękkiego finansowania", jak banki obsługujące wybraną grupę klientów, fundacje czy słynny już FOZZ. Instytucje te miały ułatwić firmom nomenklaturowym przetrwanie polityki stabilizacyjnej lat 1989-1991. W latach 1990-1992 uprzywilejowane warunki funkcjonowania polegały przede wszystkim na indywidualnych kontaktach w aparacie państwa, pozwalających np. na dostęp do licencjonowanej grupy eksporterów z uprzywilejowanym kursem wymiany czy dostęp do niżej oprocentowanych kredytów dewizowych. Trzecia faza budowy kapitalizmu politycznego ( 1993-1996 ) to walka o wyłączny dostęp do instytucji obniżających koszty transakcyjne i ryzyko działalności ( gwarancje eksportowe i kredytowe ) oraz przekazywanie zadań państwa agendom komercyjnym, które w słabo kontrolowany sposób rozdysponowują pieniądze publiczne. Wg. prof. Staniszkis w 1997 roku rozpoczęła się czwarta faza charakteryzująca się walką o kontrolę nad strumieniami kapitału, szczególnie tego, który powstaje po reformie systemu ubezpieczeń. Wszystkie te patologie powodują wg. Staniszkis, że w kraju nie może ukształtować się nowa klasa średnia, ale powstała tzw. "klasa transferowa", inaczej ludzie nie rozumiejący i nie respektujący zasad etyki publicznej, bądź stawiający wyżej swój prywatny interes. Wzbogacający się nie inwencją techniczną i podnoszeniem wydajności, ale przy pomocy spekulacji i akcesu do środków decyzyjnych. Ludzie ci niszczą po drodze państwo i zmniejszają szansę udanej transformacji Polski.
Prof. Staniszkis bardzo krytycznie ocenia też działający w kraju obcy kapitał. Twierdzi, że nie tworzy on łańcuchowej reakcji rozwoju naszej gospodarki i nowych technologii, nie jest też nastawiony na eksport, ale w dużym stopniu kreuje deficyt obrotów bieżących poprzez import kooperacyjny. W ten sposób kapitał zagraniczny utrzymuje miejsca pracy w swoich krajach, w Polsce natomiast tworzy dla siebie rynek zbytu, sprowadzając konieczne komponenty ze swoich macierzystych krajów. Przyjęty w Polsce model inwestycji zewnętrznych to głównie montowanie wyrobów z części i podzespołów sprowadzanych z Zachodu, z krajów macierzystych inwestorów. Na ten import nakłada się dodatkowo niepotrzebny import towarów konsumpcyjnych, które wypierają produkcję krajową. Jadwiga Staniszkis trafnie zauważa, że kapitał zagraniczny w Polsce z reguły wprowadza do nas produkcję wyrobów w ostatniej fazie "życia technologicznego", czyli wyrobów, których się już nie udoskonala, nie przeznacza na eksport, tylko na rynek krajowy."
Saturday, April 1, 2006
Форум Польша.ру / Как переехать в Польшу?
Форум Польша.ру / Как переехать в Польшу?:
"Дорогие бывшие соотечественники, которые живут теперь в Польше! Может кто-то ответит мне. Я живу в России, устроена хорошо, отнюдь не бедствую. Сама я полька на 3/4, 1/4 - украинцы у нас в крови. А так все Ольшевские и Стржалковские. Просто "от балды" задаю вопрос - а таких поляков, как я, берут на ПМЖ в Польшу? Есть ли основания? Вряд ли я соберусь на полном серьезе, но просто любопытно - шансы есть теоретически? Так, как Германия берет этнических немцев, Финляндия - финнов из России?
И скажите честно (если только вы действительно сведущи в этом вопросе) - насколько Польша экономически сейчас впереди России? (или наоборот). К стыду своему очень мало знаю о стране, к которой имею в общем-то отношение..."
"Дорогие бывшие соотечественники, которые живут теперь в Польше! Может кто-то ответит мне. Я живу в России, устроена хорошо, отнюдь не бедствую. Сама я полька на 3/4, 1/4 - украинцы у нас в крови. А так все Ольшевские и Стржалковские. Просто "от балды" задаю вопрос - а таких поляков, как я, берут на ПМЖ в Польшу? Есть ли основания? Вряд ли я соберусь на полном серьезе, но просто любопытно - шансы есть теоретически? Так, как Германия берет этнических немцев, Финляндия - финнов из России?
И скажите честно (если только вы действительно сведущи в этом вопросе) - насколько Польша экономически сейчас впереди России? (или наоборот). К стыду своему очень мало знаю о стране, к которой имею в общем-то отношение..."