uczestnicy publicznych
debat jedynie udają, że chcą się do czegoś nawzajem przekonać.
Co zatem polski dyskurs ma w ogóle wspólnego z wymianą opinii? Niewiele więcej ponad sztuczną, lecz wygodną dla większości publicznych aktorów fasadę. Charakterystyczne jest to, że dotyczy to również środowisk ideowo sobie nieodległych – wystarczyć wspomnieć ostatnie spory publicystów „Gazety Wyborczej” i „Znaku” wokół wydania Polskiego kształtu dialogu Tischnera, czy zupełne pomijanie się milczeniem przez ludzi związanych z „Res Publicą nową” i „Gazetą Wyborczą” od czasu wyjątkowo „bojowej” wymiany myśli miedzy Markiem Beylinem a Marcinem Królem i Pawłem Śpiewakiem (grudzień 2000), kiedy to znani i utytułowani autorzy zarzucali sobie „awantury w maglu”, odmawiali sobie „miana polemisty”, a nawet grozili „karą prywatną i stosowną” za przypisywanie drugiej stronie antysemickich wypowiedzi.1 „Niezgoda” ma w Polsce charakter programowy i aprioryczny. Mało tego, jest wręcz najistotniejszym budulcem dla wielu środowisk, intelektualnych i politycznych. Manifestowanie fundamentalnej niezgody z „czerwonym” lub „czarnym” stało się znakiem rozpoznawczym wielu ugrupowań. Bywało nawet, że rozprawiano o „Polsce dwóch Polsk”.
No comments:
Post a Comment
You can use some HTML tags, such as <b>, <i>, <a> You can type in the link:
<a href="http://chessforallages.blogspot.com/2010/05/my-policy-on-comments.html"> My Policy on Comments</a> → more info