Pages

Tuesday, August 19, 2008

Sprawiedliwość historyczna




Moja ulubiona wywiadownia Stratfor tłumaczy skomplikowane zagadnienie grafiką prostą jak instrukcja obsługi cepa. Mianowicie, Rosja myśli, że Ukraina zaoferowała NATO wyłącznie stacje radarowe w Mukaczewie (50 km od granicy ukraińsko-węgierskiej) i Sewastopolu, obie z przestarzałymi stacjonarnymi radarami Dniepr-M (NATO code: Hen House), które są skierowane w kierunku 'na zewnątrz' i Rosji nie zagrożą. Świetnie, niech tak myślą dalej.


Tak Mukaczewo jak i Sewastopol pokrywają cały Bliski Wschód, więc się autentycznie przydadzą jako dodatkowy element tarczy antyrakietowej, bo radar w Czechach jest przeznaczony do korygowania trajektorii antyrakiet, a nie do wykrywania startu pocisków z Iranu. Modernizacja to nie jest problem nie do przezwyciężenia. Ale na deser są ukraińskie stacje cywilno-wojskowe na Krymie, Eupatoria i Symferopol, a to całkiem inna historia, tam anteny są ruchome…

Przy okazji, czy ktoś zauważył, że tak się jakoś składa, że Słupsk i okolice są w martwym polu, czyli w luce pokrycia przez najnowsze rosyjskie radary Woroneż-DM w Lechtuzach (50 km na północ od Sankt-Petersburga) i Armawirze (południowa Rosja, Krasnodarski Kraj)? Jedynym radarem wczesnego ostrzegania WNP, jaki widzi Słupsk, jest SPRN 'Wołga' w Gancewiczach pod Baranowiczami na Białorusi, (СПРН - Станция предупреждения о ракетном нападении), co wprawdzie daje ostrzeżenie, ale niespecjalnie wczesne, a poza tym kto wie, jak to na dłuższą metę będzie z wieczystą przyjaźnią rosyjsko-białoruską.

Czyżby Rosjan martwiło, że ze Słupska do Moskwy jest po ortodromie 1336 km, a nowoczesny pocisk rakietowy pokonuje taki dystans w około 4 minuty? Doprawdy…

Jak 'Sojuz nieruszimyj' w imię obłąkanej ideologii trzymał całą Europę przez 10 lat (1976-86) o 9-11 minut od totalnej zagłady przy pomocy ponad 400 rakiet Pionier RSD-10 (nam lepiej znanych jako SS-20) z głowicami o łącznej mocy gdzieś między 200 a 300 megaton (cała II wojna światowa zużyła około 3 megatony materiałów wybuchowych i amunicji), to wtedy było dobrze?

A teraz radzieccy nadludzie popuszczają pod siebie ze zdenerwowania, że pod Słupskiem stacjonować będzie 10, słownie dziesięć, konwencjonalnie uzbrojonych rakiet? Rosjanie mówią, że to szantaż, dla mnie to sprawiedliwość historyczna – lepiej późno niż wcale.

Ale, ale, przy okazji, póki pamiętam: podłączyliśmy w końcu dla Amerykanów podsłuch do tego kabla światłowodowego po cichu położonego w Polsce przez Rosjan wzdłuż gazociągu jamalskiego, czy dalej udajemy, że problema niet? Jeśli jeszcze się nie podłączyliśmy, to teraz jest najwyższa pora żeby to zrobić.

Sunday, August 17, 2008

Kolczykowanie latarników

Szanse na kartotekę wszyćkich spierdzielantów

” W konsekwencji organizacje polonijne nie mają żadnych szans na wciągnięcie do wspólnych działań najbardziej wartościowej części społeczności polsko-amerykańskiej, ludzi żyjących aktywnie i odnoszących sukcesy zawodowe. Ci ludzie potrafią skrzyknąć się sami. Polscy informatycy i inżynierowie komputerowi, pracujący za duże pieniądze w Kalifornii, zwołują się przez Internet na doroczny “Rajd Wolnego Najmity” w Dolinie Śmierci. Organizują zabawy sylwestrowe, wspólne wyprawy pomijąc polonijne biura podróży. Tę samą drogą porozumiewają się prenumeratorzy “Donosów” (gazetka informacyjna rozsyłana z Warszawy przez Internet).

To nasuwa pomysł stworzenia komputerowej kartoteki polskich lub polskiego pochodzenia specjalistów i ekspertów z całego świata, a przynajmniej z ważniejszych państw. Nie tylko my mielibyśmy spis osób najwartościowszych, mających wiedzę i wysoką pozycję społeczną. Także ci ludzie, poznawszy swe adresy komputerowe (e-mail), być może zaczęliby wymieniać między sobą informacje, skrzykiwać się i być może powstałby w ten sposób prototyp organizacji XXI wieku, organizacji dla ludzi zajętych i rozproszonych: bez zebrań, prezesów i nudnych przemowień.

Wymyślił to Tomasz Jastruń, gdy kierował Ośrodkiem Kultury Polskiej w Sztokholmie. Od końca 1991 r., gdy Tomasz przysłał mi ten pomysl do Nowego Jorku, probując zainteresować nim kolejnych ministrów - bez rezultatu. A tak niewiele potrzeba, by owa komputerowa kartotekę stworzyć i rozruszać; trzeba kilku osób, paru etatów, komputerów - w sumie śmiesznie małe pieniądze. Ale… nie ma. Podobnych działań próbował Komitet Badań Naukowych w stosunku do uczonych polskich w świecie - a więc grona znacznie węższego - także bez rezultatu.

Jesli chcemy traktować Polonię poważnie, jeśli uważamy, że jej cześć może być użyteczna dla Polski jako eksperci i doradcy, że tych ludzi można zmobilizować do ważnych, wspólnych poczynań na rzecz kraju, to trzeba choć trochę zdecydowania i nakładów. Samo się nie zrobi. W przeciwnym razie wciaż bedziemy zdani na “Panów Prezesów”.”

Polonia - mity i nadzieje

Zaczątki kartoteki:

Bożena Jarnot - polska konsul honorowa na Hawajach - POLONIJNE SYLWETKI - WHO IS WHO IN POLONIA - Ogłoszenia bezpłatne, katalog firm, wiadomości dla Polonii - Poland.US

Jeden Komentarz

  1. Stary Wiarus
    Napisano 1 grudzień, 2007 w 0:02 UTC | Permalink

    To doprawdy uroczy pomysł, by upaństwowić grupy kumpli, bo są Polakami, i objąć je scentralizowaną kartoteką, nad ktorą następnie będzie się ślinić dyplomacja i spec-służby RP ile razy szefowie każą im znakeźć kogoś wpływowego. Wszystkie propozycje “Latarników” obsesyjnie kręcąsię dookola tego, co Polska mialaby mieć z Polonii. Zero refleksji natomiast, czy sami ci wpływowi ludzie Polonii chcą mieć cokolwiek wspólnego z Polską i jej każdorazową waaadzą panstwową. Ludzie odnoszący sukcesy zawodowe na Zachodzie skrzykują się sami, prywatnie, w celach towarzyskich, a nie po to, żeby Warszawie robić dobrze.

Sunday, August 10, 2008

Mirosław Krupiński

Ornitolog nie musi umieć fruwać

Wpis o praktycznym zastosowaniu pozycjonowania. Wczoraj wieczorkiem przylinkowałem na kilku stronkach do komentarza Ornitolog nie musi umieć fruwać. Dziś rano widzę w Google, że wypozycjonowałem wpis ornitologa - a chciałem wypozycjonować komentarzyk do wpisu. Nauczka na przyszłość: komentarzyka nie da się wypozycjonować - wypozycjonowywuje się za to wpisik nad komentarzykiem, do którego linkujemy.
A niechaj Mirosław Krupiński sobie nie myśli, iż jego home page wypozycjonowało się za sprawą ducha świętego. Gdybym osobiście nie przylinkował kilkaset razy na swoich stroniczkach do MK, to do dziś tkwiłby w niebycie. Działa tu tzw. reguła Giertycha.
Zachodzi pytanie: dlaczego Uzurpatorska Wirtualna Polonia nie zamieszczała linku do Mirosława Krupińskiego? Czyżby wciąż chodziło o sprzedaż CD? Czy mikroskopijny zasięg stroniczek MK jest dobrą dźwignią handlu? Bo jeżeli całe to utajnianie odbywałoby się na wyraźne życzenie MK, to ja raczej pousuwam swoje linki do MK.
Oczywiście nie domagam się pokojowej nagrody nobla, bo inni też linkowali.


Friday, August 8, 2008

Prawo do omijania

Polska a kraje wolne WP 2001-03-21 (15:59)
Swoimi refleksjami po konferencji prasowej wiceministra Piotra Stachańczyka oraz dyrektora Andrzeja Kremera dzieli się Bogdan Gajewski, dziennikarz z Kanady.

"Myślę bardzo powoli. Objawia się to tym, że ripostę na czyjąś zaczepkę mam gotową dopiero na drugi dzień. Jeżeli jest czas na zadawanie pytań np. podczas konferencji prasowej, to najlepsze pytania mam na drugi dzień - po konferencji niestety. Sytuacja taka jest trochę niezręczna, ale jakoś daję sobie z tym radę.

Będąc ostatnio na konferencji prasowej w ambasadzie polskiej w sprawie polskiego obywatelstwa i paszportów najlepsze pytania miałem w trzy dni po konferencji, a przemyślenia dopiero na czwarty dzień. Tyle mi bowiem czasu zajęło przetłumaczenie wszelkich wypowiedzi z urzędowego języka na nasz codzienny, zrozumienie zagadnienia i wypracowanie własnej opinii.

A oto rezultat moich przemyśleń. Po pierwsze więc, nie ma żadnego problemu z pułapką paszportową. Tak nam powiedział pan z ministerstwa.

Po drugie, posiadacze paszportów amerykańskich nie będą nagabywani na granicy o posiadane obywatelstwo. Dotyczy to obywateli USA, bowiem Polska wprowadziła z USA jednostronny ruch bezwizowy. Nie dotyczy to Kanadyjczyków, ani Australijczyków. Oni muszą mieć polskie paszporty, bo wizy w paszportach z tych krajów są ciągle wymagane. Tak więc Polak z USA jedzie do Polski na paszporcie amerykańskim, a Polak z Kanady musi na polskim. To nazywa się równością wobec polskiego prawa.

Po trzecie, polski obywatel może wjechać do Polski zawsze kiedy zechce. Z ważnym lub nieważnym polskim paszportem, dowodem osobistym, albo innym polskim dokumentem potwierdzającym tożsamość.

I tutaj mam przemyślenie: problem polega nie na tym, jak wjechać do Polski. Problem polega na tym jak wyjechać! Kto podróżuje po świecie odwiedzając wolne kraje, ten wie, że rzadko kiedy sprawdza się paszporty przy wyjeździe. Przy wyjeździe z Kanady nikt nikomu nie sprawdza paszportów. Bez żadnej kontroli paszportowej wyjeżdżamy ze Szwajcarii i Stanów Zjednoczonych.

Jedyne pytanie, jakie nam stawiają brzmi: czy masz pozwolenie na wjazd do kraju docelowego? I tutaj właśnie przydaje się nam nasz kanadyjski paszport.

Z polskimi przepisami jest inaczej. Wjechać do Polski? Proszę bardzo! Można wjechać do Polski na dowolnym polskim dokumencie potwierdzającym tożsamość. Wyjechać z Polski? To jest problem. Na podróż z powrotem do Kanady potrzebny mi ważny polski paszport.

Po co? Przecież nigdzie nie muszę go w Kanadzie okazywać! Nawet przy wejściu do samolotu na Okęciu pytają mnie o paszport kanadyjski. Wracam, powtarzam, wracam do miejsca stałego zamieszkania! Po co mi w Kanadzie polski paszport?

Spytałem kolegę Szwajcara: na jakim paszporcie odwiedziłeś ostatnio rodzinę w Szwajcarii? Odpowiedź: jak to na jakim? Na kanadyjskim. Na trzy dni przed podróżą zajrzałem do mojego szwajcarskiego paszportu i okazało się, że już nieważny. Złapałem więc kanadyjski i pojechałem. Na granicy spytali: pańskie nazwisko brzmi jak szwajcarskie? - Bo jestem Szwajcarem! - Ale paszport ma pan kanadyjski? - Bo ten akurat mam ważny! - A więc witamy w ojczyźnie! I tyle. Można tak? Można. Ale się nie stosuje...

Na koniec wrócę do mojego powolnego myślenia. Po czterech dniach myślenia doszedłem do wniosku, że prawidłowa konkluzja z całej konferencji prasowej zamyka się w jednym zdaniu: wszystkie problemy paszportowe znikną, gdy Polska jednostronnie zniesie obowiązek wizowy z Kanadą, podobnie jak uczyniła to z USA.

Gdy dzisiaj ktoś spyta: dlaczego Polacy z USA nie muszą mieć polskich paszportów przy wjeździe i wyjeździe z Polski, a ci z Kanady muszą? Odpowiem: bo jak zwykle, wobec polskiego prawa są równi i równiejsi. Na dzień dzisiejszy równiejsi są ci z USA, a mniej równi ci z Kanady.

Można też spytać: czy postępowanie władz RP, a konkretnie poinstruowanie straży granicznej przez Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, by nie nagabywać okazicieli paszportów USA odnośnie obywatelstwa, jest zgodne z Ustawą wymagającą od wszystkich obywateli polskich posiadania polskiego paszportu? Prawidłowa odpowiedź: oczywiście, że nie. Bo ci, co prawo ustanawiają robią to przecież nie po to, by je przestrzegać. Oni prawo ustanawiają po to, by je omijać.

Bogdan Gajewski jest redaktorem i wydawcą polonijnego pisma w Kanadzie "Mixer".

Zobacz także
» Z odsieczą czy z dymisją?
» Kochane pieniążki przywieź Polonio
» Kanada: konferencja czy kabaret?
» Pulapka? Jaka pułapka?
» Po paszporty do piekarni?
» Zrzekanie na żądanie?
» Równi i równiejsi?
» Pułapka paszportowa - mit czy rzeczywistość?
» Czego minister Stachańczyk pojąć nie jest w stanie
» Stempel zamiast wizy


Opinie - liczba opinii: 2
Pomalowac PRL na wesole kolory...

cienka warstwa importowanej z Zachodu farby i mowic ze teraz juz jest w porzadku, i juz jest wolnosc, to troche malo. Jak sie blizej przypatrzyc, to ciagle wylaza spod lakieru wielkie biale litery na czerwonym tle:

PROGRAM PARTII PROGRAMEM NARODU

POLAK POTRAFI

ABY POLSKA ROSLA W SILE, A LUDZIE ZYLI DOSTATNIEJ

REWIZJONISTOM - NASZE STANOWCZE NIE!

PRACA WE WZMOZONYM TEMPIE WITAMY VIII ZJAZD PZPR!



Amerykanski filozof pochodzenia hiszpanskiego (tez emigrant), George Ruiz Santayana, napisal jeszcze w 1905 roku:

"Those who forget their history are condemned to relive it" ("kto zapomina swej historii, skazany jest na przezycie jej ponownie").

Rodacy w kraju, poszukajcie na dnie szafy czerwonego krawata - jeszcze sie przyda!

Poprzednia opinia | Następna opinia | Poprzednia w wątku | Następna w wątku | Dodaj swoją opinię | Odpowiedz

Polska a kraje wolne
Historia sie powtarza
Bob Kozak (bkozak@telus.net)
Pomalowac PRL na wesole kolory...
Stary Wiarus (staryw@hotmail.com)
Wirtualna Polska nie odpowiada za treść opinii wysyłanych przez użytkowników.


[1] z 1

» Historia sie powtarza

Saturday, August 2, 2008

Ku pokrzepieniu tej pompy w klatce

6. Opowiadanie Henryka Sienkiewicza “Latarnik” nie jest dokumentem, tylko fikcją literacką, napisaną w 1880 roku w celach propagandowych, czyli ku pokrzepieniu serc Polaków pod zaborami.

7. Publiczne dzielenie się doświadczeniami i poglądami emigranta rzeczywistego z emigrantami potencjalnymi jest w Polsce konstytucyjnie dozwolone. Nie stanowi ono ani zdrady stanu, ani złośliwego droczenia się z osobami, które nie mają zamiaru wyemigrować.

8. Państwo nie jest najwyższą mistyczną emanacją pojęcia narodu. Państwo autorytarne nie jest najwyższą mistyczną emanacją pojęcia państwa. Są inne modele państwa, niż państwo autorytarne. Są takie państwa, które zachowują sie wobec swoich obywateli tak, jakby państwa w ogóle nie było, a nie walą się, a nawet wręcz przeciwnie.

Joseph Conrad - Wikipedia, the free encyclopedia: "This came after Conrad was rejected for Austro-Hungarian citizenship, leaving him liable to 25-year conscription into the Russian Army."

Joseph Conrad - Wikipedia, the free encyclopedia: "In April 1924 Conrad, who possessed a hereditary Polish coat-of-arms (Nałęcz), declined the offer of a (non-hereditary) British knighthood from Prime Minister Ramsay MacDonald, and he died shortly thereafter.[5]" i dlatego mamy pomnik w Gdyni.

Der Witz ist, że Józef Skawiński mógł sobie powrócić w kamasze na 25 latek, gdzie pała - ale niekoniecznie dzięcielina i niekoniecznie panieńskim rumieńcem, co zostało dość oględnie wyrażone w kRajowej Wikipedii, powolnej encyklopedii: "Pod koniec życia nosił się z zamiarem powrotu do Polski, ale zbyt wiele spraw trzymało go w Anglii. Wypowiadał się o sprawach polskich w publicystyce.".


Baczść! Jaruzel po angielsku w Kansas City, Kansas City, here I come - tajne specjalnego znaczenia, czyli w pojedyńczym egzemplarzu - przed przeczytaniem zgasić światło.

Don't miss this one either:

My vote has to be given to the dearly beloved Telekomunikacja Polska S.A. or just TP as they prefer to be called these days. Admittedly, Poczta Polska provides tough competition for my vote with a strong performance in number of packages lost, sourpuss sales ladies and in worst queues, but my recent experience in trying to get Neostrada in the new home proves that it is going to take truly world-class incompetence levels for anyone to take the top slot away from TP.



RSS